Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/211

Ta strona została przepisana.
217
JAN III SOBIESKI.

go syn wezyra i dał służącym swoim rozkaz, ażeby schwytanego na uczynku złodzieja związali i odprowadzili do pałacu wezyra.
Timur został związany i odprowadzony przez służących, którym towarzyszył tłum ludzi.
Wezyr, człowiek w pełni lat męskich, był tak gorliwym zwolennikiem islamizmu, że już w młodych latach odznaczał się okrucieństwem przeciwko wszelkim innowiercom. Ambicya jego, szczęście i energia, dały mu dojść do stopnia wezyra, pomimo, że był synem prostego spahiza, a gdy osiągnął tę godność obudziła się w nim chciwość, zamiłowania przepychu i żądza używania.
Kara Mustafa ubrany był we wspa niałą, złotem tkaną suknię, spiętą wysadzanym drogiemi kamieniami pasem, u którego wisiała krzywa szabla. Na dumnie wzniesionej, ciemnowłosej głowie miał turban przystrojony pawiemi piórami.
Znajdował się on właśnie w swoim gabinecie gdy słudzy przyprowadzili przed niego związanego Indyanina i opowiedzieli spełnioną, przezeń zbrodnię.
Timur nie zdawał się przerażony tym obrotem rzeczy. Ukląkł on przed wezyrem. Głowa jego była pochylona, lecz oczy biegały żywo na wszystkie strony, co świadczyło, że miał jakiś plan w głowie.
Wezyr zdziwił się bardzo, widząc przed sobą związanego Timura.
Następnie rozkazującym głosem wezwał służbę do odejścia.
Słudzy wykonali rozkaz.
Timur wyprostował się z dziwnym grymasem.
— Jakto?... co ja widzę?... — rzekł doń Kara Mustafa, — wszakże jesteś sługą indyjskiego kapłana?
— Twoja mądrość nietylko poznała sługę potężnego i mądrego Allaraby, o panie, — odpowiedział Timur, próbując uwolnić się z więzów, — ale odgadła co się stało, to jest zrozumiała dlaczego postarałem się o to, aby mnie związanego do pałacu twego przyprowadzono.
Czó twój pan wrócił do Stambułu? — zapytał wezyr.
— Tak, wielki i potężny doradco padyszacha! Mój pan przysłał mnie do miasta, ażeby ci przynieść wiadomość, że mądry i wielki Allaraba jest tutaj i prosi o łaskę twych odwiedzin.
— Dlaczego dałeś się schwytać na kradzieży, sługo kapłana. Czy cierpisz niedostatek.
Timur roześmiał się.
— Podstęp, o panie, tylko podstęp! — odpowiedział, uwolniwszy swe ręce z więzów, — patrz! Wydobył pełną garść pieniędzy z kieszeni.
— Co nazywasz podstępem? — zapytał wezyr.
— Okaż łaskę twojemu słudze i wysłuchaj go, o panie! — rzekł Timur z chytrym wyrazem twarzy, — miałem przyjść do ciebie, ale wiadomo ci, wielki i potężny doradco padyszacha, że jest jeszcze wyższy i potężniejszy doradca.
— No?... co znaczy ten wstęp?... Skąd ci przychodzi mówić o wielkim, wezyrze Achmedzie Koeprili?
— Potężny wielki wezyr nie powinien mnie widzieć, nie powinien wiedzieć, że ci przynoszę wiadomość od niego wielkiego i mądrego pana, — mówił Timur dalej, — a mój wielki i mądry pan powiedział mi, że przebrani