Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/214

Ta strona została przepisana.
 220
JAN III SOBIESKI.

rzeczeń. Tron polski nie wakuje i Sobieski, straszny wódz Polaków żyje, — odpowiedział Kara Mustafa.
— A jednak więcej niż pragnąłeś, przynoszę ci potężny wezyrze! Wkrótce twa ręka i twa wola będzie kierowała losami wielu ludów! Twój najdostoj niejszy monarcha nie ma powodu obawiać się Polski! — odpowiedział kapłan indyjski.
— Dumne to słowa, kapłanie! Jak je mam rozumieć, — zapytał wezyr.
— Wszystko co się dziać będzie w Warszawie i Krakowie, będzie ci przezemnie donoszone! Moja wola... nie, twoja wielki wezyrze, będzie panowała w Polsce, — mówił Allaraba dalej. — Może powątpiewasz o mojej potędze? Może nie chcesz polegać na mej sztuce?
— Przyrzekłeś mi skarby polskiej korony, przyrzekałeś mi, że moja ręka będzie kierowała losami wielu ludów.
— Przyrzekam ci jeszcze więcej, potężny wezyrze! Krótko jeszcze bądź cierpliwy, a najwyższe stanowisko posiądziesz!
— Jakież to! — zawołał Kara Mustafa, rozkoszując się tą myślą, — wymień je.
— Jeden jest tylko jeszcze wybór dla ciebie: albo musisz obalić Achmeda Koeprili, wielkiego wezyra, albo on cię obali i zniweczy.
— Koeprili jest moim dobroczyńcą, kapłanie!
— Eunuchy jego szpiegują cię!
— W jakim celu?
— Pytasz się?... Aby wiedzieć o każdym twoim kroku i czynie! Mówię ci: strzeż się Achmeda Koeprili, wielkiego wezyra! — zawołał Allaraba potężnym głosem, — Achmed Koeprili postanowił śmierć twoją!
Wezyr drgnął.
— A w księgach niebieskich jest napisano: Po Achmedzie Koeprili Kara Mustafa będzie pierwszym, — mówił Allaraba dalej.
— Po nim? — zapytał Kara Mustafa żywo, — po nim będę wielkim wezyrem?
— Po jego śmierci!
Ambicya i chciwość wezyra ujrzały się nagle tak blizkiemi celu, że pod ich wpływem gotów był zdecydować się na wszystko.
Musisz obalić i zabić Achmeda Koeprili, ażeby zająć jego miejsce, wiel ki wezyrze! Posłuchaj mej rady, a uśmiechnie ci się najwyższa potęga i półświata padnie do twoich stóp!
— A twoja nagroda, kapłanie?
Błysk przelotny zaświecił w oczach Allaraby.
— Nagrodą moją będzie, że będę ci towarzyszył i dopomagał radami, potężny wezyrze!
— A więcej żadnej nie żądasz nagrody?
— Bogactwa, zaszczyty, sławę, roz koszy, wszystko pozostawiam tobie, o panie. Allaraba pragnie ci tylko służyć! Ale jeśli odrzucisz jego radę, to się wynieść nie zdołasz na najwyższy szczebel!
— Czegóż więc żądasz odemnie?
— Niczego, prócz upadku Achmeda Koeprili!
— Jest on w łaskach u padyszacha.
— Tem świetniejszem będzie twoje zwycięstwo, potężny wezyrze. Podaj go w podejrzenie u sułtana! Zgub go!
Kara Mustafa zdawał się wahać.
— Zgub go! zabij! a zostaniesz wielkim wezyrem! — powtarzał Allaraba.