Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/220

Ta strona została przepisana.
 226
JAN III SOBIESKI.

indyjskiego kapłana, że twoje eunuchy szpiegują mój pałac? Fałszem zatem twoje słowa! Strzeż się mnie! Twoje godziny są policzone!
Mustafa zapomniał o długim szeregu dobrodziejstw, jakie mu wyświad czył Achmed, zapomniał o tem, że jemu zawdzięczał wpływowe swoje stanowisko w radzie sułtana.
Czarne plamy zajmowały samolubną i chciwą duszę Kara Mustafy.
W godzinę potem znalazł on sposo bność przelania swego jadu w duszę sułtana.
Padyszach zakończył posłuchanie, dane Achmedowi Koeprili, a wezyra Mustafę wezwał do siebie.
Sułtan siedział tureckim zwyczajem na kosztownej sofie i miał na głowie wspaniały zawój, wyszywany drogiemi kamieniami. Ubrany był w półdługą różnowzorowo haftowaną suknię, przepasaną pasem, u którego wisiała szabla.
Obok sułtana stał niski stół, a na nim kilka filiżanek kawy.
Po drugiej stronie sofy stała półnaga niewolnica, chłodząca padyszacha wachlarzem z piór pawich.
W głębi kilku czarnych eunuchów oczekiwało na rozkazy swojego władzcy.
Kara Mustafa ukląkł przy wejściu do pokoju.
Młody sułtan, który lubił poddańczą pokorę u swych doradzców, rozkazał wezyrowi powstać i zbliżyć się.
— Achmed Koeprili lubi cię, Mustafo! — zawołał Mahomed, — obmyślił dla ciebie nowy dowód swej życzliwości i chce cię zrobić wodzem!
— Gdyby to była życzliwość, najpotężniejszy władzco i panie, zawołałbym: “błogosławiony niech będzie Achmed Koeprili!” — odpowiedział wezyr, — obawiam się jednak, czy tu tchó rzostwo jedynie nie jest pobódką!
— Tchórzostwo? — zapytał Mahomed.
— Tak jest, najpotężniejszy władco i panie! Miejsce wielkiego wezyra jest na czele wojowników. Na brodę proroka, gdybym ja bym wielkim wezyrem, nigdybym tego stanowiska innemu zająć nie pozwolił, — mówił Kara Mustafa dalej. — Ale Achmed obawia się porażki... i co jeszcze straszniejsze, najpotężniejszy władco, że twój pierwszy doradca i sługa, twój wielki wezyr knuje tajemne, niebezpieczne zamiary!
— Czyż możesz wiedzieć o jego zamiarach?
— Ponieważ wiem o nich, pragnie mnie oddalić i usunąć, najdostojniejszy władco, — odpowiedział wezyr, chce mnie wysłać, gdyż mu stoję na drodze! — Muszę przyznać, że powzięty przez niego zamiar powierzenia ci wojska, wydawał mi się podejrzanym. Już kilku na dworze dało mi do zrozumienia, że Achmed Koeprili nie chce brać odpowiedzialności za porażkę!
— Achmed obawia się mnie, najpotężniejszy władco.
— Do tego nie ma żadnego powodu, gdyż winieneś mu wdzięczność i obowiązany jesteś go szanować.
— Obawia się mnie, ponieważ ma na myśli plan tak straszny i tak zbrodniczy, że zaćmiewa on i niweczy wszelkie dobro, jakie kiedykolwiek mnie albo komu innemu uczynił! Są jeszcze wyższe i świętsze obowiązki, niż wdzięczność, dostojny i wspaniały władco!
Oj akich mówisz obowiązkach?
— O najświętszych względem naszego najpotężniejszego pana!