Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/223

Ta strona została skorygowana.
225
JAN III SOBIESKI.

Z niewielką liczbą ludzi, których szybko zebrał około siebie i z pięciuset jezdnymi wyruszył on natychmiast, nie czekając na decyzyę Wielkopolski.
Dzielny ten mąż własną swą bohaterską stanowczością i energią zastępował brakujące pułki.
Uderzył na hordy tatarskie, umiejąc swojemu niewielkiemu oddziałowi dać taki pozór, jak gdygy był on tylko przednią strażą większej armii.
Po kilku zwycięzkich potyczkach z Tatarami, Sobieski poprowadził swoich dzielnych żołnierzy do stanowczej bitwy.
W ostatniej chwili kilku wiernych jeszcze królowi wojewodów połączyło się z jego wojskiem i tym sposobem Sobieski mógł z dwóch stron zaatakować dziesięćkroć liczniejszego nieprzyjaciela.
Przyszło do takiego strasznego rozlewu krwi, że wedle starej kroniki, zasługującej na zupełną wiarę, piętnaście tysięcy Tatarów pozostało na placu boju, strata zaś Polaków była bardzo małą, ponieważ przykład Sobieskiego pociągał żołnierzy i każdego z nich czynił bohaterem.
Następnie Sobieski ze swem rycerstwem rzucił się w pogoń za uciekającym w dzikim popłochu nieprzyjacielem i wziął do niewoli całą resztę hordy z dwudziestutysięcy ludzi złożoną.
Nikt jeszcze nigdy przedtem nie odniósł podobnego zwycięstwa.
Nadciągający odważnie Tatarzy, podszczuci przez Turków, którzy im dopomagali, liczyli z pewnością na zwy cięstwo, wiedząc, że Polska jest nieprzygotowaną i osłabioną przez wewnętrzne spory.
Wielki marszałek Sobieski okazał jednak co może odwaga i dzielność.
Król, który był w blizkości, przybył na pole bitwy do Sobieskiego, a ten mu okazał nieprzejrzaną liczbę jeńców.
Widok ten małej garstki zwycięzców i ogromnego zastępu zwyciężonych był tak przejmującym i wzruszającym, że król, uniesiony podziwem ujął w objęcia i uściskał Jana Sobieskiego.
Żołnierze, gdy Sobieski przejeżdżał obok króla, padali przed nim na kolana i wyciągali ręce do bohatera.
Rycerstwo Sobieskiego stanowiło konwój jeńców, którzy zajmowali wiel ką przestrzeń w bliskości pobojowiska.
Rycerze Sobieskiego przyczynili się najwięcej do zwycięstwa, to też wódz wieczorem w dniu zwycięstwa wyprawił im własnym kosztem sutą ucztę.
Król wieczorem powrócił do Lublina.
Sobieski, dla którego rozbito namiot, pozostał przy swoich żołnierzach.
Gdy noc zapadła i dookoła zapalono ognie, Jan Sobieski powstał nagle z posłania, na które się położył, aby wypocząć przez kilka godzin.
Zawołał w blizkości śpiącego kapitana Wychowskiego, który pełnił przy nim służbę adjutanta.
Wychowski zerwał się z posłania, na którem spał w zupełnem ubraniu wojskowem, tak jak Sobieski.
— Zdaje mi się kapitanie, że niektórzy z naszych ludzi będą rabowali i dręczyli ranionych i umierających Tatarów, chociaż tego haniebnego i niegodnego postępowania stanowczo im zakazałem, — rzekł Sobieski, — noc zapadła może obudzić żądzę rabunku.