Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/234

Ta strona została przepisana.
 236
JAN III SOBIESKI.

dzie Koerprili! Twój uczeń przerósł cię i obala! Twój czas upłynął! Kara Mustafa nastąpi po tobie w szeregu wielkich wezyrów i lepiej od ciebie będzie umiał zawładnąć najwyższą władzą! Bądź pewny, że ja nikomu tak nie zaufam jak ty mnie, nikogo tak nie wyniosę, nie będę liczył na wdzięczność niczyją! Czem jesteś w całej swej potędze i dostojności! Niczem! trupem!
Mustafa pochylił się nad wielkim wezyrem.
Achmed już nie żył.
Wezyr wziął umarłego i zaniósł do krzaków pod mur.
O mur była wsparta drabina.
Mustafa wchodząc na jej szczeble ciągnął za sobą zwłoki do góry.
Po drugiej stronie muru czekali rzezańcy z lektyką.
Mustafa nie pokazał się im, zawołał tylko na nich, żeby byli w pogotowiu.
Następnie przesunął zwłoki Achmeda przez wierzch muru na drugą stronę.
Tutaj podjęli je rzezańcy.
Poznawszy wielkiego wezyra złoży li zwłoki na chwilę pod murem.
Wahali się przez chwilę co mają czynić.
Mustafa zeszedł z drabiny i opuścił ogród.
Wkrótce przybył do stojących nad zwłokami i nie wiedzących co począć eunuchów.
— Czegóż czekacie? — zawołał, — czyliż nie wiecie, jaki rozkaz był wam dany.
Rzezańcy złożyli zwłoki zabitego wielkiego wezyra do lektyki i poszli z niemi koło muru.
Warta stojąca przy bramie zatrzymała ich.
— Kto jest w lektyce? — zapytał oficer.
— Wielki wezyr, — odpowiedzieli Murzyni.
Oficer uchylił firanki lektyki.
Achmed Koeprili leżał przed nim.
Poznał on zaraz co się z nim stało, nie poważył się jednak mówić o tem, do myślił się bowiem zaraz że było to spełnieniem tajnego rozkazu sułtana, o któ rym nikomu pod karą śmierci wspominać nie było wolno.
Zapuścił firankę napowrót i przepuścił eunuchów.
Zwrócili się oni nad brzeg morza.
Księżyc jasno oświecał lekko pomarszczone fale.
Dokoła panowała głęboka cisza.
W odległem, bezludnem miejscu wybrzeża rzezańcy zatrzymali się i postawili lektykę.
W blizkości znajdowały się kamienie.
Rzezańcy wyjęli zwłoki z lektyki i złożyli na wilgotnem wybrzeżu. Następnie do każdej nogi wielkiego wezyra przywiązali worek z długim, ciężkim kamieniem. Po dopełnieniu tego pociągnęli zwłoki aż nad sam brzeg, następnie roz kołysali je i rzucili do wody, która rozprysła się wysoko.
Wielki wezyr znikł z oblicza żyjących i nie pokazał się więcej.
Rzezańcy zabrali lektykę i oddalili się od wybrzeża.
W niejakiej odległości stał Kara Mustafa i widział wszystko.
Zadowolonym był zupełnie.
Achmed Koeprili znikł bez śladu.
Najwyższy dostojnik państwa stał się pastwą drapieżnych istot morskich.
Miejsce jego było wolne.