Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/238

Ta strona została przepisana.
 240
JAN III SOBIESKI.

Nikt nie widział wspólnej ich żałoby,
Tylko księżyc na niebiańskim torze,
Gdy blask jego przebił się przez chmury,
Dostrzegł później ich samotne groby.


Jednego z dni następnych Sassa znów wbiegła nagle do pokoju Maryi.
— Pani, czy słyszysz radość tłumu? czy słyszysz odgłosy rogów? — zawołała drżącym głosem, — mój pan się zbliża!
Marya Kazimiera powstała szybko aby pójść na przyjęcie Sobieskiego.
Wjeżdżał on konno, otoczony swoimi wiernymi. Lud witał na ulicach miasta powracającego zwycięzcę, który pokonał Turków i główną ich siłę wziął do niewoli.
Marya wyszła na balkon i powiewała białą chustką na powitanie.
Jan Sobieski powitał ukłonem swo ją małżonkę, a następnie zeskoczył z konia.
Młody, zręczny Tatar, który towarzyszył wodzowi, przybiegł i wziął konia za cugle.
Wtedy Sobieski spostrzegł klęczącą ślepą niewolnicę.
— To moja wierna Sassa! — zawołał, podając klęczącej rękę i podnosząc ją, — zaprowadź mnie do swojej pięknej pani, Sasso!
Ślepa niewolnica dobrze z miejscowością obeznana, przeszła przez przysionek do schodów, któremi Marya zeszła naprzeciw7 męża.
— Powracam Maryo, — rzekł Sobieski po pierwszem powitaniu, — ale tylko po to, ażeby ci oznajmić, że krótki czas pozostanę przy tobie.
— Dlaczego mój mężu?
— Obowiązki powołują mnie znowu, Maryo! Turcy chcą wojny z nami i grożą, że uderzą na nas z wielką siłą zbrojną! Muszę jechać znowu na wojnę.
Mimowolnie przypomniały się Maryi słowa Rochestera, że obowiązki wodza zbyt często będą męża od niej odrywały.
— Rozpoczynamy nową, wielką kampanię, — mówił Sobieski rozpromieniony, — król Michał i wszystka szlachta ciągnie do obozu... trzeba nauczyć rozumu Osmanów!
— Zaledwieś wrócił, a już mówisz o nowych wojnach.
— Idzie tu o obronę ojczyzny, a ta jest moim najświętszym obowiązkiem, — odpowiedział Sobieski.
I wyjąwszy z kieszeni pudełko, zawierające kosztowny łańcuch, podarunek Tatara, rzekł:
— Przynoszę ci rzadki podarek, Maryo, noś go jako pamiątkę moich wy praw wojennych.
To mówiąc, otworzył pudełko.
— Co za rozkoszna woń! — zawołała Marya, oglądając naszyjnik, — co za niezwykły podarunek! Żadna królowa nie posiada nic opdobnego!
— Noś go, Maryo, niech cię chroni od nieszczęścia, gdyż jest zarazem talizma nem, i niech ci w każdej chwili o mnie przypomina. Tatar Iszym Beli, którego przyjąłem do mej służby, dał mi go jako najdroższy klejnot swej rodziny i całego plemienia, a któżby był godniejszym od ciebie nosić ten rzadki klejnot?
— Dziękuję ci mój małżonku!
— Dobrze ci w tym naszyjniku, droga Maryo, — mówił Sobieski dalej, — jakże mi przykro, że pobyt mój przy tobie nie potrwa długo, Maryo. Masz męża wojownika nie dworaka lub śpiewaka piosnek miłosnych! Używajmy krótkiego czasu, który nam zostaje...