Nikt nie widział wspólnej ich żałoby,
Tylko księżyc na niebiańskim torze,
Gdy blask jego przebił się przez chmury,
Dostrzegł później ich samotne groby.
Jednego z dni następnych Sassa znów wbiegła nagle do pokoju Maryi.
— Pani, czy słyszysz radość tłumu? czy słyszysz odgłosy rogów? — zawołała drżącym głosem, — mój pan się zbliża!
Marya Kazimiera powstała szybko aby pójść na przyjęcie Sobieskiego.
Wjeżdżał on konno, otoczony swoimi wiernymi. Lud witał na ulicach miasta powracającego zwycięzcę, który pokonał Turków i główną ich siłę wziął do niewoli.
Marya wyszła na balkon i powiewała białą chustką na powitanie.
Jan Sobieski powitał ukłonem swo ją małżonkę, a następnie zeskoczył z konia.
Młody, zręczny Tatar, który towarzyszył wodzowi, przybiegł i wziął konia za cugle.
Wtedy Sobieski spostrzegł klęczącą ślepą niewolnicę.
— To moja wierna Sassa! — zawołał, podając klęczącej rękę i podnosząc ją, — zaprowadź mnie do swojej pięknej pani, Sasso!
Ślepa niewolnica dobrze z miejscowością obeznana, przeszła przez przysionek do schodów, któremi Marya zeszła naprzeciw męża.
— Powracam Maryo, — rzekł Sobieski po pierwszem powitaniu, — ale tylko po to, ażeby ci oznajmić, że krótki czas pozostanę przy tobie.
— Dlaczego mój mężu?
— Obowiązki powołują mnie znowu, Maryo! Turcy chcą wojny z nami i grożą, że uderzą na nas z wielką siłą zbrojną! Muszę jechać znowu na wojnę.
Mimowolnie przypomniały się Maryi słowa Rochestera, że obowiązki wodza zbyt często będą męża od niej odrywały.
— Rozpoczynamy nową, wielką kampanię, — mówił Sobieski rozpromieniony, — król Michał i wszystka szlachta ciągnie do obozu... trzeba nauczyć rozumu Osmanów!
— Zaledwieś wrócił, a już mówisz o nowych wojnach.
— Idzie tu o obronę ojczyzny, a ta jest moim najświętszym obowiązkiem, — odpowiedział Sobieski.
I wyjąwszy z kieszeni pudełko, zawierające kosztowny łańcuch, podarunek Tatara, rzekł:
— Przynoszę ci rzadki podarek, Maryo, noś go jako pamiątkę moich wy praw wojennych.
To mówiąc, otworzył pudełko.
— Co za rozkoszna woń! — zawołała Marya, oglądając naszyjnik, — co za niezwykły podarunek! Żadna królowa nie posiada nic opdobnego!
— Noś go, Maryo, niech cię chroni od nieszczęścia, gdyż jest zarazem talizma nem, i niech ci w każdej chwili o mnie przypomina. Tatar Iszym Beli, którego przyjąłem do mej służby, dał mi go jako najdroższy klejnot swej rodziny i całego plemienia, a któżby był godniejszym od ciebie nosić ten rzadki klejnot?
— Dziękuję ci mój małżonku!
— Dobrze ci w tym naszyjniku, droga Maryo, — mówił Sobieski dalej, — jakże mi przykro, że pobyt mój przy tobie nie potrwa długo, Maryo. Masz męża wojownika nie dworaka lub śpiewaka piosnek miłosnych! Używajmy krótkiego czasu, który nam zostaje...