Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/243

Ta strona została przepisana.
245
JAN III SOBIESKI.

Iszym Beli nie miał złych zamiarów względem Sobieskiego, pragnął jedynie z blizka czuwać nad nim.
Po północy Wychowski, jak mu to było poleconem, obudził marszałka i Tatara.
Iszym Beli zerwał się szybko.
— Skąd się tu wziąłeś? — zapytał Sobieski.
— Przebacz panie, — odpowiedział Iszym z nizkim ukłonem, obawiałem się o twe życie.
— O moje życie?... dlaczego?...
— Miałem jakieś złe przeczucie...
Czy mi pozwolisz, panie, abym zawsze spał blizko ciebie?
Sobieski roześmiał się.
— Ja się nie boję, — rzekł, — ale skoro chcesz tego, niech tak będzie‘ Idź i przyprowadź mego konia!
Gdy Tatar odszedł, Sobieski zwrócił się do swego adjutanta.
— Widzisz, jak się myliłeś! — rzekł — przestrzegałeś mnie przed nim, a tymczasem mam w nim wiernego sługę. Idź i zobacz, czy najjaśniejszy pan już wyrusza.
Wychowski wyszedł z kordegardy, aby spełnić rozkaz wodza.
Sobieski pozostał sam w starożytnej, obszernej, sklepionej komnacie, w której panowała głęboka cisza.
Podczas gdy przypasywał szablę i kładł kapelusz, zapukano do drzwi.
Nie słyszał tego.
Wkrótce potem zapukano powtórnie.
I tego ponownego zapukania nie dosłyszał Sobieski, ponieważ chodził po pokoju i szabla jego szczęk wydawała.
Zapukanie odezwało się po raz trze ci, i w tejże chwili otworzyły się drzwi.
Sobieski słyszał wprawdzie, że drzwi się otwierają, sądził jednak, że to Tatar powraca i stał tyłem do drzwi, nie oglądając się.
W tej chwili dał się słyszeć głos, który Sobieskiemu żywo przypomniał jedną z dawno ubiegłych nocy.
— Janie Sobieski!...
Wielki marszałek obejrzał się.
W głębi pokoju stał ów mnich, któ rego widział już niegdyś.
— Kto mnie woła? — zapytał Sobieski.
— Czy mnie poznajesz?
— Poznaję w tobie owego tajemniczego mnicha, który już raz pokazał mi się w Krakowie i ostrzegał mnie.
— I dzisiaj przychodzę, aby cię ostrzedz!
— Czyż jesteś wszędzie? Skąd się dzisiaj zjawiasz we Lwowie?... Tajemniczy człowieku, powiedz kto jesteś?
— Nie pytaj mnie o to, Janie Sobieski! Zapanuj nad swą ciekawością, gdyż jej zaspokojenie nie przyniosłoby ci pożytku, lecz owszem przejęłoby cię przerażeniem, — odpowiedział mnich.
— A jednak muszę wiedzieć, kto jesteś?
Dlaczego przychodzisz do mnie? Przed czem mnie ostrzegasz, tajemniczy człowieku?
— Nie staraj się zbadać, kto jestem, — odpowiedział mnich, — nie dokazałbyś tego i tylkobyś sobie zaszkodził! Twoja niezmordowana nieprzyjaciółka, Jagiellona Wassalska, chciała mi wówczas zerwać kaptur, aby się dowiedzieć kto jestem, ale to było nadaremne! Nadaremnie, wołała straży! Przedsiębrała wszelkie środki, kazała zamknąć bramy zamku...
— A jednak nie znalazła cię, tajemniczy człowieku, — dokończył Sobie-