Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/249

Ta strona została przepisana.
251
JAN III SOBIESKI.

odgłosy rogów, uderzenia bębnów i wystrzały wiwatowe.
Cały obóz polski okazywał największą radość.
Nieprzyjaciele Sobieskiego z zawiścią patrzyli na to, że wojska najgłośniejszemi okrzykami witały bohatera, którego uwielbiali zarówno starzy żołnierze jak nowozaciężni.
— Patrz, marszałku, rzekł król do Sobieskiego, jak cię żałośnie wita lud zbrojny... Pamięta on, żeś go prowadził do zwycięstwa i wdzięcznym ci jest za to!
— Są to po większej części starzy żołnierze najjaśniejszy panie, — odpowiedział Sobieski, — spodziewając się nowych zwycięstw i nowych łupów!
Król z orszakiem zbliżył się do wielkiego przeznaczonego dla siebie namiotu.
— Sprawiedliwem będzie marszałku, — rzekł do Sobieskiego, — jeżeli cię przyjmę do swojego namiotu, aby i z mej strony okazać ci także uznanie! A zatem zapraszam cię!
— Jest to dla mnie oznaką wielkiej łaski, najjaśniejszy panie, — odpowiedział Sobieski.
W tej chwili czerwony Sarafan przecisnął się pomiędzy niosącymi pochodnie i dostał się aż pod konie króla marszałka.
— Który jest król? — zawołał — czy nie wiecie?...
I wskazując na Sobieskiego dodał:
— Oto ten jest król!
Słowa te na wrogach Sobieskiego; którzy je usłyszeli, sprawiły bardzo przykre wrażenie.
— Nie bierz mu tego za złe, najjaśniejszy panie, — rzekł Sobieski do Michała, — to czerwony Sarafan.
Żołnierze usunęli się w głąb śmiejącego się głośno czerwonego Sarafana i opróżnili dla króla drogę do namiotu.
Pochodnie oświecały orszak.
Hetman polny Pac zbliżył się do podskarbiego, aby zobaczyć co teraz nastąpi.
Król Michał zwrócił się do Sobieskiego i zaprosił go gestem, żeby z nim wszedł do namiotu.
Inni panowie zbliżyli się także do niego i wraz z nim weszli do przygotowanego dla króla obozowego mieszkania, w którem znajdował się wielki stół, kilka krzeseł i dwa wygodne łoża.
Trzej jeźdźcy ze straży przybocznej weszli także do namiotu niosąc pochodnie i stanęli przy wejściu, aby oświecać jego wnętrze.
Kamerdyner królewski przyniósł dwa lichtarze i wyszedł widocznie po to, ażeby wyjąć z pakunku przywiezione świece i obsadzić je.
Król zwrócił się tymczasem do oobecnych i oświadczył, iż pragnąc dać Sobieskiemu dowód, że prawdziwie ceni jego zasługi, prosi go, ażeby zamieszkał w jego namiocie.
Hetman polny litewski skorzystał z tego chwilowego odwrócenia uwagi króla i podał podskarbiemu Morsztynowi dwie różowe świece, które otrzymał od Jagiellony.
Podskarbi nie mówiąc ani słowa oddał te świece kamerdynerowi, a ten myśląc, że zostały wyjęte z przywiezionych pakunków, obsadził je w lichtarzach a następnie zapalił.
Król zmęczony podróżą odprawił wkrótce obecnych, tylko prymas, Sobieski, podskarbi i kamerdyner pozostali jeszcze przez czas jakiś w namiocie.
Ludzie z pochodniami wyszli tak-