Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/250

Ta strona została przepisana.
252
JAN III SOBIESKI.

że, ponieważ światło świec dostatecznie oświetlało namiot.
Michał Pac czekał w blizkości namiotu, ze skrzyżowanemi na piersiach rękami, co dalej nastąpi, słyszał już bowiem, że król zaprosił Sobieskiego do swego namiotu, wszystko zatem stało się podług jego przewidywań.
Jednakże po upływie pewnego czasu Michał Pac pomyślał, że jego obecność może zwrócić czyją uwagę.
Trzeba było tego uniknąć, a zresztą wszystko było jak najlepiej przygotowane do spełnienia zamachu.
Opuścił zatem swoje stanowisko i udał się do namiotu brata swego, kanclerza.
Prymas Prażmowski życząc królowi i Sobieskiemu dobrej nocy, opuścił namiot królewski i udał się do swojego.
Właściwe jego miejsce było w namiocie króla, na tę noc jednak musiał go ustąpić Sobieskiemu.
Wkrótce potem król kilkoma łaskawemi słowy pożegnał podskarbiego.
Kamerdyner również, przyniósłszy dzbanek wina i kielichy, otrzymał pozwolenie odejścia.
Król i Sobieski pozostali sami w namiocie.
U wejścia do namiotu od strony zewnętrznej stało dwóch szyldwachów, a opodal znajdowało się kilku oficerów ordynansowych.
Król był w najlepszym humorze.
Przystąpił do stołu, na którym się paliły dwie różowe świece i wziąwszy kielich napełniony winem, rzekł:
— Piję za twoje zwycięzstwo, marszałku! Obyś pokonał Turków! Trąć się z twoim królem!
Sobieski był zamyślony.
Uderzyło go to, że prymas żegnając się z królem, okazał się bardzo obojętnym i jakby urażonym.
Znał on wpływ prymasa w Wielkopolsce, który mógł wiele zaważyć w czasach, gdy wojna wymagała wiele ofiar w ludziach i pieniądzach.
Posłuszny wezwaniu króla, wziął puchar, trącił się z królem i wychylił.
— Zdaje mi się marszałku, — rzekł król, — że na twem czole zasiadła jakaś ciemna chmura, której nie widywałem. Co ci jest?
— Czy wasza królewska mość pozwoli, abym powiedział szczerze? — zapytał Sobieski.
— Żądam tego, panie marszałku.
— Popsuło mi humor spostrzeżenie, które zrobiłem przed chwilą! Książę prymas odszedł widocznie niezadowolony, a to w tych czasach nie jest dobrym znakiem! Zdaje mi si jednakże, że zgaduję powód. Książę prymas miał pierwsze prawo do przebywania w namiocie królewskim i sądzi, że łaska jaką mi wasza królewska mość okazać raczył, jest ujmią dla jego przywileju! To obudziło jego niezadowolenie.
— Być może! Książę prymas dba bardzo o swoje przywileje.
— A w obecnej chwili nie należałoby ograniczać tych przywilejów, najjaśniejszy panie! Upraszam zatem waszej królewskiej mości o pozwolenie zaproszenia tutaj prymasa. Wysoko cenię łaskę, jaką mi najjaśniejszy pan okazać raczył, ale niech mi wolno będzie miejsca tego ustąpić temu, kto ma do niego pierwsze prawo.
— Uznaję twój dobry zamiar i zgadzam się na to, panie marszałku, — chciałem ci dać dowód mojej wdzięczności, skoro jednakże sądzisz, że tak będzie właściwiej, udaj się do swego namiotu i zaproś do mnie prymasa.