bieski, zmarły kasztelan krakowski... okropność... czy ja śnię?
— Głos mój będzie cię prześladował! Gdzie jest Józef, twój syn?... Biada ci! Zabiłaś go!...
Zdawało się wojewodzinie, że ciemność ją ogarnia... Czyżby się budziła dopiero teraz? Czyżby lampa na ścianie zgasła?
Prąd powietrza, jak gdyby przez otwarte drzwi, owionął ją...
Odzyskując nieco odwagi, zaczęła macać rękami przed sobą.
Dosięgła miejsca, w którem stało nocne zjawisko.
Ręce jej nie napotkały oporu.
Zerwała się... — narzuciła na siebie nocne szaty...
Lampa na ścianie zagasła.
Przerażenie ustąpiło miejsca postanowieniu dojścia, kim było to nocne zjawisko.
Zdawało jej się, że słyszy jeszcze jego słowa:
— Gdzie syn twój Józef?...
Przeszła omackiem do sąsiedniego pokoju, w którym spała jej służąca.
Obudziła ją.
Służąca śpiesznie zapaliła światło.
— Zawołaj ludzi! — rozkazała Jagiellona, — ten mnich musi być w pałacu! Mnich, którego już raz szukała! Widziałam go przed chwilą przy mojem łóżku.
Jagiellona wzięła świecę.
Służąca zawołała na dół na ludzi, leżących w przedsionku.
Nie widzieli oni wcale nocnego zja wiska.
— Ścigajcie mnicha! szukajcie mnicha! — wołała na nich Jagiellona, blada ze wzruszenia.
Ludzie rozbiegli się na wszystkie strony, szukając.
Nagle rozległ się hałas kilku pomie szanych głosów.
Widocznie służba kogoś schwytała.
— Kogo znaleziono? — zapytała Jagiellona, stojąca na dole w przedsion ku w pośród kilku służących, którzy trzymali światło.
— Prowadzą człowieka! służba schwytała jakiegoś człowieka! — mówili drudzy.
Wkrótce potem weszli do przedsionka ludzie, którzy prowadzili ślepą niewolnicę z Sziras.
Nienawiść zabłysnęła w oczach Jagiellony.
— Niewolnica! — zawołała, — co szary skowronek robi w nocy koło mego pałacu? Przyprowadźcie ją tutaj.
Sassa drgnęła, usłyszawszy głos Jagiellony.
Warta trzymała ją silnie.
Nie wyrzekła ani słowa na usprawiedliwienie się.
— Chodź tu! — mówiła Jagiellona, — mów, coś tu robiła w nocy, niewolnico? Czy to ty się ubierasz w habit mnicha i udajesz nocne zjawisko? Przyznaj się!
Przyprowadzono Sassę przed wojewodzinę.
— Nie mam nic do wyznawania, — odpowiedziała miękkim głosem, — nie wiem, czego chcesz odemnie, pani, nie widziałam nocnego zjawiska. Przechodziłam właśnie koło twego pałacu i mia łam wejść do najbliższej bramy.
— Kłamiesz! znam ja cię! — zawołała Jagiellona, — ale tym razem nie ujdziesz mi, spotka cię zasłużona kara?
— Nie wchodziłam do twojego pałacu, pani! — odrzekła Sassa — ci ludzie napadli mnie. Nie wiem, czego odemnie chcą!
Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/261
Ta strona została przepisana.
263
JAN III SOBIESKI.