Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/262

Ta strona została przepisana.
264
JAN III SOBIESKI.

— Dowiesz się zaraz zuchwała niewolnico! — rzekła Jagiellona z gniewem, — musisz wiedzieć, kto był tutaj w pałacu! — wiesz, kto jest tem zjawiskiem! W chwili śmierci Jakóba Sobieskiego byłaś w Krakowie!
— Tak jest, pani, byłam wówczas u mego dostojnego i dobrego pana.
— Muszę się dowiedzieć, kto sobie tutaj takich rzeczy pozwala! Muszę się dowiedzieć, kto jest ten mnich, — mówiła Jagiellona dalej, — a mam cię w podejrzeniu, że znasz tajemnicę, iż Jakób Sobieski nie zginął, tylko ukrywa się!
— Co mówisz, pani? Mój dostojny pan miałby żyć? To niepodobna! On spoczywa w grobie!
— A jednak tylko on, tylko ojciec Jana Sobieskiego może być tym mnichem, który mi się ukazał w Krakowie i tutaj!
— Twoje słowa są grzeszne, pani, — odrzekła śmiało Sassa, — mój dostojny pan już oddawna spoczywa w grobie! Mój dostojny pan nie ukazuje się ludziom! Mój dostojny pan nie żyje! I twój to mąż, pani, zadał mu śmierć dłonią morderczą!
— Schwytać tę dziewczynę! — zawołała Jagiellona, — odprowadzić ją do piwnic i tam pilnować! Niech się nie waży zbliżać do mnie zuchwała, która śmie do mnie przemawiać w ten sposób! Do lochu z nią!
— Nie jestem twoją niewolnicą pani, jestem sługą wielkiego marszałka koronnego! — rzekła Sassa dumnie.
— Wykonajcie mój rozkaz! Choćby miała umrzeć w lochu, mniejsza o to! Komu na życiu niewolnicy zależy! Zapłacę za jej wartość panu lub pani i mogę z nią robić, co zechcę!
— Mój pan myśli inaczej... — nie sprzeda mnie!
— Dosyć tego zuchwalstwa! Zdołam ja złamać je niedługo. Nauczę cię być pokorną, jak niewolnicy przystało! Zaprowadzić ją do lochu i trzymać o chlebie i wodzie, póki nie będzie błagała o łaskę.
Słudzy wyprowadzili niebroniącą się Sassę.
Jagiellona ze wzrokiem nienawistnym patrzyła za nią...
— Zamknąć do klatki ślepego skowronka! — roześmiała się szatańsko. Sassa nie rzekła ani słowa.
Służący zaprowadzili ją do sklepione go otworu, w głębi którego znajdowały drzwi.
Otworzywszy te drzwi, wepchnęli ją w głąb bez litości.
Za drzwiami były schody, prowadzące na dół.
Sassa nie wiedziała o tem i upadła.
Nie wydała jednakże jęku... Leżała w głębi nieruchoma.
Słudzy zamknęli drzwi, nie troszcząc się o nią zupełnie.
Następnie pode drzwiami postawiono straż, która się miała zmieniać ciągle.
Sassa była w ręku tej, która jej nienawidziła, która ją pragnęła zgubić, uważając, że jest ona aniołem opiekuńczym Jana Sobieskiego.

61.
Nowy król polski.

Po pobiciu Turków pod Chocimem, Polska mogła wrócić wzrok na swoje wewnętrzne sprawy.