Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/267

Ta strona została przepisana.
269
JAN III SOBIESKI.

Allaraba wszedł z wielkim wezyrem między dwie kolumny, stojące na środku obszernego podwórza.
Ściana otworzyła się przed nimi.
Śpiew dał się słyszeć wyraźniej.
Przed oczyma Kara Mustafy ukazała się wielka, okrągła przestrzeń, która się zdawała oświetloną złotem słońcem południa.
Gdy kapłan wprowadził wielkiego wezyra do środka tej przestrzeni, ściana znowu się zamknęła za nimi.
Kara Mustafa spojrzał zdziwiony przed siebie.
Przed nim stała brunatna, pięknie zbudowana dziewczyna z kraju Hindusów, która w olśniewająco białych zębach trzymała za koniec ostry miecz i balansowała nim w lekkich poruszeniach.
Błyszczący miecz był długi i zaostrzony ze stron obu.
Ciało dziewczęcia okryte było krótką do kolan zaledwie dochodzącą suknią.
Tancerka z mieczem z pewnością i lekkością przybierała najrozmaitsze powabne pozy, popisując się przed wielkim wezyrem i stojącym za nim kapłanem.
Wkrótce jednakże wzrok wezyra pociągnęły ku sobie inne niemniej piękne postacie.
Kilka z nich stało dookoła, inne leżały na podłodze, mając przed sobą przemykające się i powolne ich skinieniom węże, Były to pogromczynie wężów, a sztuka ich niemniejszy podziw budziła w wielkim wezyrze, bo i one jak tancerka narażone były na niebezpieczeństwo.
Wielkie jadowite węże wiły się koło ich ciała i opasywały ich obnażone ramiona.
Nagle ukazały się dwie brunatne dziewczyny w krótkich różnowzorowych sukienkach i zaczęły wykonywać kuszący namiętny taniec.
Z miną zachwytu i upajającemi gestami otaczały wielkiego wezyra, który z rozkoszą przypatrywał się temu podniecającemu zmysły widowiwisku.
Czarowny świat ukazał się jego oczom; zdawało mu się, że został przeniesiony do królestwa bajader.
Taniec wykonywany przez brunatne dziewczyny i tancerkę z mieczem, stawał się coraz gwałtowniejszym i dzikszym, aż nareszcie wycieńczone upadły na soły znajdujące się w głębi.
Allaraba pochwycił znowu za rękę wielkiego wezyra i poszedł z nim ku drzwiom, które widać było pomiędzy sofami.
Na wymówienie przez kapłana cudzoziemskiego słowa, drzwi te otworzyły się same.
Allaraba wpuścił wielkiego wezyra samego do miejsca, którego wysokość i rozległość zdawały się nie mieć granic, a które oświetlone było światłem różowem.
Wielki wezyr wszedł do przybytku Kamy i ujrzał wielkie misteryum tego indyjskiego bożka.
Nie wiedział w którą stronę ma naprzód spojrzeć.
Tu na jedwabnej sofie spoczywała rozmarzona czerkieska, a przed nią klęczał piękny młodzieniec, wyciągający ku niej ręce; tam na innej sofie leżała półosłonięta dziewczyna, trzymająca w objęciach patrzącego na nią młodzieńca, gdzieindziej siedziała na poduszce piękna persyanka, a przed nią stało dwóch młodych ludzi, zamierzających walczyć o jej posiadanie, w