Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/275

Ta strona została przepisana.
277
JAN III SOBIESKI.

rzekł, że mu przebacza czyn jego, i że nie chce wydawać żadnego wyroku.
Senat jednakże musiał wydać wyrok, zamknięto zatem zbrodniarza w więzieniu aż do zebrania się senatu.
Królowa trwożliwie wywiadywała się o los króla.
Sobieski z dobrotliwym uśmiechem wyszedł naprzeciw niej i wprowadził ją do uroczyście przystrojonej sali, w której była już zebraną znaczna liczba panów z żonami.
W liczbie zgromadzonych znajdowała się także wojewodzina Wassalska i Pacowie.
Podczas gdy król i królowa zajęli miejsca na przeznaczonych dla siebie krzesłach tronowych, sala napełniała się coraz bardziej najznakomitszymi obywatelami, i rozpoczęło się zwykłe po słuchanie dworskie, na którem król udzielał łaski, przyjmował i załatwiał skargi i zażalenia.
Gdy przybliżył się do Sobieskiego brat zmarłego króla, książę Dymitr Wi śniowiecki, który był przyjacielem nowego monarchy i hetmanem polnym, Sobieski wobec zebranego dworu mianował go wielkim hetmanem, co na nowo rozbudziło zawiść i złość hetmana polnego Paca.
Małą buławę koronną oddał król swemu długoletniemu towarzyszowi broni, Jabłonowskiemu.
Następnie marszałek wielki koronny Sieniawski, przyprowadził petentów i oskarżycieli do stopni tronu
Gdy król załatwił sprawy niektórych z pomiędzy nich, Jagiellona Wassalska zbliżyła się do króla i została uprzejmie przyjęta przez królowę.
— I wojewodzina Wassalska przystępuje z prośbą? — zapytał król zdziwiony.
— Przystępuję ze skargą do stóp tronu, — odpowiedziała Jagiellona, zwracając się dumnie do króla, — ze skargą na niewolnicę, której ukarania żądam, najjaśniejszy panie.
— Słuchamy cię, pani wojewodzino, — rzekł Sobieski.
— Niegdyś, najjaśniejszy panie, raczyłeś mi darować ślepą niewolnicę, która nas pięknym śpiewem zachwycała.
— Sassa! gdzie Sassa? — przypomniał sobie teraz dopiero król, który dopiero w tej chwili zauważył nieobecność wiernej dziewczyny.
— Ta ślepa niewolnica uciekła i opuściła mnie, — mówiła Jagiellona dalej, — nie zważałam na to, ponieważ widziałam, że tego niewdzięcznego stworzenia nie będę mogła utrzymać ponieważ grzeszna miłość popychała tę niewolnicę zbyt daleko.
— Więc Sassę chcesz oskarżać, pani wojewodzino, — zapytał król, — to biedne, wierne dziewczę, które mi dało niezliczone dowody swojego przywiąza nia.
Śmiech szyderczy przebiegł usta Jagiellony.
— Ta niewolnica tylko wobec ciebie jest tak uległą, najjaśniejszy panie, — odpowiedziała, — niewolnica ta jest fałszywem stworzeniem, którego wydania lub ukarania muszę się domagać.
— Niesłusznie ją podejrzywasz, pani wojewodzino!
— Niech najjaśniejszy pan sam ra czy rozstrzygnąć! Ludzie nasi schwytali niewolnicę, gdy nocą w podejrzany sposób skradała się do mego pałacu w Warszawie, — mówiła Jagiellona dalej, — widocznie miała zamiar targnąć