Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/278

Ta strona została przepisana.
280
JAN III SOBIESKI.

— Hrabia Rochester! — szepnęła królowa.
Był to rzeczywiście hrabia Rochester.
Odsłonił habit i ukazała się elegancka jego odzież.
Marya Kazimera z przestrachem i radością załamała ręce.
Patrzyła jak skamieniała na tego, który się dostał do niej w przebraniu, a teraz przystąpił do niej z gwałtownym gestem.
— Najświętsza Panno, — szepnęła królowa, — co czynisz hrabio?...
— Wszystko, wszystko, aby cię ujrzeć i pomówić z tobą, najjaśniejsza pani, — odpowiedział hrabia Rochester.
— Więc to ty, hrabio, jesteś tajem niczym mnichem?...
— Dziś tylko, najjaśniejsza pani: użyłem tego podstępu, aby się tutaj dostać bez przeszkody.
— Gdyby kto przyszedł...
— Nie obawiaj się niczego, niebiańska Maryo! — rzekł Rochester, klękając przed królową.
I ująwszy jej rękę, podniósł ją do ust.
Marya Kazimiera nie usunęła ręki, ale drgnęła, jakby w przeczuciu, że źle czyni.
— Co robisz, hrabio? — szepnęła, — gdyby król tutaj przyszedł... na jakie niebezpieczeństwo się narażasz!
— Nie znam niebezpieczeństwa, gdy idzie o zbliżenie się do ciebie, najjaśniejsza pani. Oh! nie odwracaj się!
— Cóżeś mi przyrzekł, hrabio Rochester? — zapytała królowa z wyrzutem.
— Przyrzekłem więcej, niż mogłem dotrzymać, najjaśniejsza pani! Przyrzekłem nie ujrzeć cię więcej!...
— I tak dotrzymałeś przyrzeczenia?
— Oh, nie gniewaj się królowo! Nie usuwaj swej ręki!
— Wstań hrabio i odejdź! Nie powinnam cię tu przyjmować!
— Oh, cofnij ten rozkaz okrutny, najjaśniejsza pani, — błagał Rochester, wstając, — czyż mogę cię nie kochać? Starałem się sam siebie, straszne to było życie...
— Przestań, hrabio! Zapominasz się!
— Czyż można panować nad uczuciem, najjaśniejsza pani? Oh, nie odwracaj się, — mówił Rochester dalej, ujmując rękę Maryi, — pozostaw mi tę chwilę szczęścia! Używam go poraź ostatni! Kazano mi tu przyjechać... ujrzałem cię i zapomniałem o wszystkich powziętych postanowieniach!
— Dosyć, hrabio Rochester!
— Nie kochasz mnie... odpychasz mnie królowo?
— Lękam się siebie samej.
— Tak... to jest wyznanie miłości, Maryo.
— Nie nadużywaj mego uczucia!
— Jesteś moją, królowo! — zawołał Rochester upojony rozkoszą, obejmując ramieniem Maryę Kazimierę.
Królowa szarpnęła się i naszyjnik który miała na sobie, podarunek Tatara, złożony z dwudziestu artystycznie rzeźbionych kulek, zsunął się z szyi i upadł niespostrzeżony na podłogę.
— Co czynisz? — szepnęła Marya Kazimiera, — hrabio Rochester co czynisz?...
— Raz jeden muszę zakosztować szczęścia nazwania cię moją, Maryo... potem nie dbam o życie, — odpowiedział Rochester.