— Jeżeli mnie prawdziwie kochasz, pamiętaj o tem, co nas dzieli, nierozsądny!
— Pocóż w tej błogiej chwili przy pominąć więzy, które cię krępują, królowo? O, nie budź mnie z tego błogiego snu, ze snu miłości.
Marya Kazimiera cofnęła się o krok.
W tej chwili dał się słyszeć chrzęst pod jej stopami.
Nastąpiła na jedną z kulek naszyjnika i zdeptała ją.
— Co to jest? — zawołała królowa, patrząc na podłogę, — Jezus Marya!... Naszyjnik!... co za nieszczęście!... Jedno z ogniw zdeptane!
Hrabia Rochester pochylił się i podniósł kosztowny naszyjnik.
— Jestem zdradzoną! Kulki tej niczem zastąpić niepodobna! — mówiła dalej królowa, która zbladła strasznie, — naszyjnika bez niej użyć nie można!
— Taką kulkę można podrobić, odpowiedział Rochester.
— Niepodobna! Jest to robota, nie dająca się naśladować! Pochodzi ze wschodu i z bardzo odległych czasów!
— Chciej mi to pozostawić, najjaśniejsza pani, ja się postaram o uzupełnienie naszyjnika, — rzekł Rochester.
W tej chwil dał się słyszeć odgłos kroków.
— Uchodź, na Boga, uchodź! ktoś idzie! — zawołała królowa stłumionym głosem.
Rochester zatrzymał naszyjnik.
— Wrócę go w całości! — szepnął Rochester.
Następnie znikł drzwiczkami ukrytemi w obiciu.
Prawie w tym samym czasie otwo rzyły się drzwi z przedsionka.
— Kto tam? — zapytała niecierpliwie królowa.
Był to paź.
Po za nim w przedsionku widać było postać Tatara.
Paź wszedł i przyklęknął.
— Czego tu chcesz? — zapytała królowa.
— Sądziłem... — zająkał się paź, to jest Tatar mi mówił, że tajemniczy mnich wszedł do tego pokoju.
— Więc czegóż chciałeś?
— Ująć go, zatrzymać.
— Dziecinny jesteś... przywidziało ci się! — rzekła królowa, — widzisz że mnicha tutaj niema! Po tych słowach odwróciła się, blada i drżąca ze wzruszenia i poszła do przyległej sypialni.
Paź pozostawszy sam, powstał i pomimo słów królowej obejrzał się po buduarze.
Następnie poszedł do drzwiczek, ukrytych w obiciu, otworzył je po cichu i wyszedł na mały tylny korytarz, aby tam czynić dalsze poszukiwania.
Tymczasem Tatar Iszym Beli wszedł do buduaru drzwiami, które paź pozostawił uchylone.
Błyszczący przedmiot, który leżał na podłodze obudził jego ciekawość.
Wiedział on dobrze, że ktoś wszedł po pokoju królowej, gdyż widział to z oddalenia na własne oczy.
W buduarze nie było nikogo.
Iszym Beli ostrożnie podszedł do miejsca, w którem leżało zdeptane ogniwo naszyjnika i wydawało woń przedziwną.
W zdziwonych, przerażonych jego rysach czytać było można, że prawie odgadywał co zaszło.
Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/279
Ta strona została przepisana.
281
JAN III SOBIESKI.