został zamordowany. Nie zdradziła się z tem jednakże.
— Chodź tu i weź! — zawołał Michał Wassalski.
— Czy pozwalasz, panie? — zwróciła się Sassa do Jana.
— Tak jest, Sasso! Idź do dostojnego wojewody, który cię pragnie obdarzyć dukatem! — odpowiedział zapytany.
Sassa postąpiła ku miejscu, w którem siedział Michał Wassalski i przyklęknąwszy wzięła dukata. Dziwna rzecz jednak! ślepa niewolnica, gdy poczuła złoto w swem ręku, drgnęła jak gdyby dotknęła się ognia.
— Patrzcie na mego małżonka! — rzekła Jagiellona z lodowatym uśmiechem do Jana Sobieskiego, podczas gdy inni obecni także podarunkami i pochwałami obsypali śpiewaczkę, — nie widziałam jeszcze nigdy, żeby mój małżonek w taki sposób objawiał swoje zadowolenie! Muszę się postarać o jaką niewolnicę z Sziras, któraby tak pięknie śpiewała, jak ten wasz szary skowronek.
Sassa wstała i usunęła się w głąb. Nie była jeszcze dosyć pewną swego do mysłu, ażeby ostrzedz swego pana, zwracała jednak baczną uwagę, słuchała i uważała na wszystko co mówiono.
— Konie na dole są gotowe! Jeśli państwo łaskawi, możemy wyruszyć na łowy, — rzekł Michał Wassalski do gości.
Wszyscy powstali. Jan Sobieski z galanteryą podał rękę pięknej pani domu, aby ją zaprowadzić do jej konia.
Uśmiechnęła się do niego zalotnie.
— Jeżeli pani i jej małżonkowi sprawi to przyjemność, — rzekł Jan Sobieski głośno do Jagiellony, — to podaruję państwu ślepą Sassę. Jest wierną sługą, a wiem, że pani dobrą dla niej będzie.
Sassa słyszała te słowa. Z trudem zebrała siły, aby nie upaść pod strasznym ciosem tej złowrogiej wieści.... Słowa te powiedział Jan Sobieski, ten sam, za którym puściła się w drogę! Darował ją! Zdawało jej się, że straci umysły. Nie słyszała już, co mówiła Jagiellona, opuszczając pokój z Janem Sobieskim.
Dręczyła ją boleść gwałtowna. Gdy pozostała sama padła na dywan. Pierś wznosiła się i opadała gwałtownie. Brakło jej oddechu. Zasłoniła drżącemi rękami bladą twarz i ciche łkanie rozległo się po komnacie. Serce pękało z bólu biednej, ślepej niewolnicy.
Jedni strzelcy i służący trzymali sfory psów przed zamkiem. Damy i panowie dosiedli koni. Zabrzmiały rogi i zawtórowało im melodyjne echo pobliskiego lasu.
Rozpoczęło się polowanie.
Wspaniała kawalkada puściła się ku ciemnym drzewom lasu.
Na przodzie jechała uśmiechnięta Jagiellona z Janem Sobieskim.
Siedząc dumnie na koniu zdawała się jeszcze piękniejszą niż przedtem. Ubrana była w wspaniałą kwadratową aksamitną czapeczkę z piórem. Długa czarna aksamitna suknia bogatemi, powiewającemi fałdami obejmowała jej piękną postać.
Wzrok Jana Sobieskiego zwracał się z podziwem ku pięknej amazonce, trzymającej na ręku ulubionego sokoła