Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/290

Ta strona została przepisana.
292
JAN III SOBIESKI.

nia za cugle i wyprowadził z masztelarni.
Zwierzę stawiało opór i zdawało się lękać nowego pana.
Czerwony Sarafan roześmiał się tylko swoim zwyczajem i zręcznym skokiem dosiadł konia.
Wierzchowiec w szalonym galopie ruszył naprzód.
Czerwony Sarafan pochylił się ku jego szyi, tak, że się wydawało jakby przyrósł do niego.
Gdy koń jak wicher przebiegł dookoła podwórza i wybiegł na drogę nizką bramą, ludzie przypatrujący się wydali krzyk przerażenia, sądzili bowiem, że czerwony Sarafan musiał rozbić głowę o szczyt bramy.
Był on jednakże zręcznym jeźdźcem.
Dojeżdżając do bramy, położył się zupełnie na koniu i wkrótce donośny śmiech jego oznajmił, że się szczęśliwie wydostał z zamku.
Następnie znikł.

68.
Przyjaciółka.

Marya Kazimiera była blada i zamknięta w sobie.
Zmieniła się widocznie; na jej twarzy nie było nigdy widać uśmiechu.
Najchętniej przebywała w swoich apartamentach.
Gdy wypadało, ażeby się ukazała obok króla, mówiła zazwyczaj, że się czuję cierpiącą, ażeby módz oddalić się jak najspieszniej i usprawiedliwić w ten sposób, dlaczego szyję miała ciągle osłoniętą gęstą zasłoną.
Król nie domyślał się jeszcze przyczyny tej zmiany, nie wiedział, że królowa miała bardzo ważny powód do osłaniania szyi, ponieważ nie mogła wło żyć na siebie naszyjnika kosztownego.
Przejęta ona była nieustanną trwogą, że Sobieski może się o ten naszyjnik zapytać i dlatego używała wszelkich pozorów, ażeby nie wydalać się ze swych pokoi.
Króla dotychczas nie uderzyło to bynajmniej.
Zbliżał się jednak dzień, a raczej wdeczór, w którym Maryi groziło największe niebezpieczeństwo.
U księcia prymasa miało się odbyć wielkie i wspaniałe przyjęcie i jak kolwiek królowa próbowała wymówić się od obecności na tem zebraniu, nie powiódł się jej jednak ten zamiar, gdyż król oświadczył, że jej nieobecność mo głaby obrazić księcia kościoła, a tego pod każdym względem należało unikać.
Marya Kazimera była zatem zmuszona kazać się ubierać na ten festyn.
Nie miała jednak niepospolitego, drogocennego naszyjnika, w którym król tak chętnie ją widywał.
Starała się wprawdzie zastąpić go innym kosztownym naszyjnikiem bry lantowym, ale to nie zmniejszało niebezpieczeństwa, a ciągła pamięć o niem dręczyła królową.
Z tego powodu, jadąc z królem do pałacu księcia prymasa, była tak milczącą, że to uderzyło króla.
Karoca zatrzymała się przed jasno oświetlonym domem, którego wejście przyozdobionem było podzwrotnikowemi roślinami.
Prymas wyszedł naprzeciw królestwa aż do przedsionka, pozdrowił kró la i królowę i wprowadził oboje do