Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/299

Ta strona została przepisana.
301
JAN III SOBIESKI.

dobrej i szlachetnej wojewodziny Wassalskiej.
— Czy to uważasz za najlepszą rekomendacyę?
Paź spojrzał chytrze.
— Najlepszą moją rekomendacyą, najjaśniejszy panie, będzie to, co mam powiedzieć, — odrzekł. — Otwartość moja rozproszy podejrzliwość waszej królewskiej mości!
— Podejrzliwość, chłopcze? — powtórzył król. — idź, nie umiesz jeszcze stosownie używać wyrazów, chociaż jesteś w dobrej szkole.
Król chciał pójść dalej.
— Racz mnie wysłuchać, najjaśniejszy panie, — mówił paź, — to co mam powiedzieć, jest ważne. Idzie tu o wielką tajemnicę.
— Nie jestem jej ciekawy, — odparł Jan Sobieski.
— A jednak to rzecz ważna, najjaśniejszy panie! Iszym Beli, twój Tatar, posiada prześliczny klejnot!
— Cóż mnie to może obchodzić?
— Więcej niż wasza królewska mość przypuszcza! Jestto jeden z tych klejnotów, który widziałem w naszyjniku najjaśniejszej pani, — szepnął Witold, śledząc bacznie wrażenie swoich słów.
Sobieski drgnął, jakby ukąszony przez węża.
Po chwili uśmiechnął się pogardliwie..
— Omal nie zapomniałem, że jesteś paziem pani Wassalskiej, — rzekł, — możesz odejść, nie chcę cię słuchać.
— Tatar ma klejnot, najjaśniejszy panie! Sam go widziałem.
— Co znaczą twoje słowa, donosicielu? — zapytał Sobieski.
Paź drgnął, słysząc ten wyraz, ale zapanował nad sobą.
— Najjaśniejszy pan sądzi, że chcę oskarżać o kradzież Iszyma Beli, — odpowiedział, — ale daleką jest odemnie ta myśl. Iszym Beli nie mógłby ukraść tego, co ci podarował.
Teraz słowa pazia zdawały się cel swój osiągać.
Sobieski przypomniał sobie, że w ostatnich czasach Marya Kazimiera nie używała naszyjnika.
— Iszym Beli znalazł ten klejnot na pokojach najjaśniejszej pani, po pewnej tajemnej wizycie, którą jej królewska mość przyjęła.
W pokojach królowej?
— Tak jest, najjaśniejszy panie! Był tam człowiek w odzieży mniszej...
— A zatem mnich...
— Nie ten mnich tajemniczy, o którym najjaśniejszy pan myśli, gdyż z pod mniszego habitu widać było nogi w eleganckiem obuwiu.
— Paziu!
— Najjaśniejszy panie...
— Widzę, że ci polecono, abyś rzucił oszczerstwo...
— Czyżbym się ważył, najjaśniejszy panie! To co mówię, jest świętą prawdą, którą mogę zaprzysiądz.
Sobieski zamilkł.
Jad słów zdrajcy przenikał do jego duszy.
— Innemu mógłbym uwierzyć, nie tobie, — rzekł jednakże z pogardą.
— A więc niech najjaśniejszy pan raczy zrobić łatwą próbę, — rzekł paź Jagiellony ze szczególnym blaskiem w spojrzeniu, — niech wasza królewska mość zażąda pokazania naszyjnika i raczy się przekonać, czy żadnego ogniwa nie brakuje.
Paź miał słuszność. Marya Kazimiera nie nosiła naszyjnika!
Co się stać mogło?
— Czy czekasz na nagrodę paziu? — zapytał król.