Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/300

Ta strona została przepisana.
302
JAN III SOBIESKI.

— Nie żądam nagrody, najjaśniejszy panie... nagrodą moją będzie, gdy się przekonasz, że słowa moje potwierdzą.
— Jak śmiesz, chłopcze... — zawołał Sobieski z gniewem.
Ale Witold już zniknął.
Z ponurą twarzą poszedł król dalej.
To co słyszał, zaniepokoiło go bardzo. ale po chwili z uśmiechem wstrząsnął głową.
— To paź Jagiellony, — rzekł do siebie, — mamy jeszcze ze sobą rachunek, wojewodzino! Zdaje mi się, że wiesz o piśmie, które mam w ręku i intrygujesz, aby wpływ jego obalić! Ale bliską jest chwila, w której cię spytam, gdzie jest twój syn... syn mego ojca... mój brat przyrodni. Na nic to się nie zdało. Moim obowiązkiem jest zażądać sprawy od siebie i uczynię to!
Byłby może zapomniał o doniesieniu pazia, przypadek jednak chciał, że na progu swego pokoju spotkał Tatara.
Przypomniał mu się klejnot.
Mógł zaraz na poczekaniu sprawdzić otrzymane doniesienie.
— Iszymie Beli! — zawołał wchodząc do pokoju.
Tatar ukląkł na dywanie i przycisnął do ust kraj szaty Sobieskiego.
— Czy jesteś mi wierny Beli? — zapytał król.
— Zażądaj panie, a Iszym Beli chętnie śmierć dla ciebie poniesie! — odpowiedział Tatar.
— Czy gdy cię zapytam, powiesz mi prawdę? — zapytał król z uśmiechem, siadając w fotelu.
— Beli nie kłamie nigdy, panie!
— Przekonamy się zaraz. Powiedz mi, Beli, co masz tam w kieszeni?
Tatar przeląkł się widocznie.
— No cóż, Beli? — zapytał król.
Tatar wydobył z kieszeni sakiewkę skórzaną i podał ją królowi.
— Co masz więcej w kieszeni, Beli?
— Nic najjaśniejszy panie!
— Czy doprawdy nic. Beli? Mówisz prawdę?
— Prawdę, najjaśniejszy panie, prawdę! — zapewnił Tatar.
— Hm!... wierzę ci! A co jest w tej sakiewce?
Oko Tatara drgnęło.
— Pięć sztuk monety, najjaśniejszy panie!
— I nic więcej, Beli?
Tatar milczał.
— Czy niemasz tam przypadkiem jakiego brylantu, klejnotu? — zapytał król.
— Mam, najjaśniejszy panie, — odrzekł Beli z cicha.
— Zkąd go masz, Beli?
— Znalazłem, najjaśniejszy panie!
— Tak... a kiedy?
Beli wymienił której nocy.
— Cóż to za klejnot, Beli?
Tatar nic nie mówił.
— Pokaż mi go! — rozkazał król.
Beli musiał być posłusznym.
Wydobył z sakiewski mały klejnot i pokazał go.
Sobieski przekonał się, że był to jeden z owych rzadkich i kosztownych kamieni, które stanowiły ogniwa naszyjnika.
A zatem donosiciel nie kłamał.
Sobieski nie chciał dalszem badaniem zniewalać Tatara do kłamstwa.
— Zachowaj ten klejnot, Beli, — rzekł wstając, — i nie mów nikomu ani słowa o tem, że cię o niego zapytywałem, ani o tem, coś mi powiedział. Czy rozumiesz?
— Iszym Beli będzie posłusznym, najjaśniejszy panie.