Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/31

Ta strona została przepisana.
33 
JAN III SOBIESKI.

się zdradzić. Dotknięcie ręką przekonało ją, że jest zasłonięta grubem drzewem. Pozostała poza niem.
Poznała głos Michała Wassalskiego.
Stłumiła w sobie oddech.
Teraz Jagiellona odpowiadała po cichu.
Oboje oddalili się niepostrzeżenie na kilka chwil i pozostawszy w tyle za innymi gośćmi rozmawiali z sobą.
— Sposobność jest doskonała, Michale, nie znajdziesz lepszej, — szepnęła straszna Jagiellona, która była złym duchem Wassalskiego, podszczuwającym go do zbrodni, — pamiętaj o proroctwie! Ten, któremu przepowiedziano koronę Polski, znajduje się w twojej mocy! Nie daj przeminąć tej okazyi, inaczej ród Sobieskich górować będzie nad twoim, a tobie pozostanie tylko trawiąca zawiść!
Michał Wassalski milczał. Szatan pracował nad nim dalej.
— Do ciebie winna należeć korona, — mówiła dalej Jagiellona pocichu, — ty ją musisz posiąść! Ciebie powinni uroczyście koronować w Krakowie! Ponętny to obraz, Michale Wassalski, najbogatszy z wojewodów! Widzisz jego świetność i blask! I inny miałby ci to wydrzeć? Miałbyś dożyć tej hańby, żeby korona spoczęła na głowie innego... Król Jan jest znudzony panowaniem! Wkrótce będzie elekcya! Większość dostojników sprzyja ci!
— Trzech tylko nie, — odparł Michał Wassalski, — a w ich liczbie Jan Zamojski, nowy kasztelan krakowski.
— Wiem o tem i znam powód tego! Jan Zamojski był twoim rywalem, Michale, a ja odmówiłam mu ręki, ażeby oddać ją tobie. Wie o tem Marya, blądwłosa jego żona, córka dumnego markiza Lagrange. Nie przebaczy ona mi nigdy, że Zamojski mnie kochał przed nią. W nim nie znajdziesz nigdy stronnika. Lecz bądź pewnym, że uda mi się w krótkim czasie dwóch innych nieprzyjaznych ci wojewodów przechylić na twoją stronę.
— Powoli pozyskam większość.
— A wtenczas możesz być pewnym korony, Michale! Jest tylko jedna rzeczywista przeszkoda, tylko jedna, — mówiła dalej cichym szeptem Jagiellona, a słowa jej nieopisany wywierały wpływ na ambitnego Wassalskiego. — A więc okaż się odważnym i usuń ją! Polujemy na szlachetną zwierzynę! Nie dopuść, aby nam uszła!
— Więc dobrze! wszystko się rozstrzygnie w ciągu godziny, — odpowiedział ponurym, żłowrogim głosem Wassalski, — powróćmy do polowania.... orszak łowiecki zbiera się znowu na łące.
Odjechali. Głosy zamilkły.
Sassa słyszała całą rozmowę. Serce jej drżało pod wrażeniem tych wiadomości. Przeczucie jej zostało potwierdzone w straszliwy sposób. Jan Sobieski był w największem niebezpieczeństwie! Polowanie miało dostarczyć pozoru do pozbycia się go, kula napozór przypadkowo wystrzelona miała go trafić.
Ślepa niewolnica doznawała nieopisanej śmiertelnej trwogi! Musiała spieszyć, musiała znaleść zagrożonego. Nie było sekundy do stracenia, ażeby nie przybyła zapóźno, gdyż ci straszni ludzie nie będą zwlekali ani chwili z wykonaniem swego krwawego planu.
Poszła za odgłosem polowania. Rozlegały się echa wystrzałów. Niektórzy strzelcy musieli być w blizkości. Gdyby spotkała którego z nich, mogłaby go zapytać o Jana Sobieskiego.