Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/313

Ta strona została przepisana.
315
JAN III SOBIESKI.

Zły duch podszeptywał jej te słowa.
Gospodarz odpowiedział dwom dostojnym paniom, że podróżny, o którego pytały, już oddawna przebył granicę.
— A zatem zapóźno! — rzekła Marya Kazimiera z wzruszeniem.
— Jagiellona zwróciła się do Maryi Kazimiery i mówiła z nią.
Następnie obie z gospodarzem weszły do domu.
Głosy ucichły, Sassa już nic więcej słyszeć nie mogła.
Wiedziała tylko o jednem, że Jagiellona zamierza zgubić królowę, ażeby tym sposobem zadać śmiertelny cios temu, którego nienawidziła, a który Maryę kochał namiętnie.
Cóż miało nastąpić?
Podróżne wypiły herbatę.
Sassa słuchała.
Czy nocą jeszcze pojadą dalej? W takim razie jechałyby za Rochestrem! Czy pozostaną w zajeździe?
Nagle ślepa niewolnica usłyszała znowu głosy.
Jagiellona towarzyszyła królowej do sypialni, leżącej obok jej izdebki i oddzielonej od niej tylko cienką ścianą z desek.
Pocichu ślepa niewolnica przysunęła się do ściany i przyłożyła do niej ucho.
Mogła teraz wyraźnie słyszeć każde, nawet po cichu wymówione słowo.
Nie poruszała się, chciała dowiedzieć się wszystkiego.
Serce jej biło z przerażenia i niepokoju.
Czyliż królowa już zupełnie dostała się w sieci szatańskich planów Jagiellony.
Widocznie obie dostojne panie nie miały zamiaru jechać dalej, lecz zamierzały noc przepędzić w zaieździe.
Rozmawiały o naszyjniku, ale co chwila powtarzało się nazwisko hrabiego Rochestera.
Istniał jakiś związek tajemny pomiędzy nim a Maryą, któlowa zatem była narażoną na straszne niebezpieczeństwo.
Ślepa niewolnica, przytulona do ściany, drżała.
Toczyła z sobą trudną walkę.
Jednakże dobry jej anioł zwyciężył.
Czyste serce Sassy wołało wyrzec się tajonej miłości, niż sprowadzić nieszczęście na swego dobroczyńcę, gdyż nietylko Sobieski był zawsze dla niej dobrym i uprzejmym, ale i Marya Kazimiera dawała jej dowody dobroci.
Zerwała się... w jej ręku spoczywało wszystko.
Jeżeli ostrzeże królowę, to ją ocali i da jej dowód wdzięczności.
A jakiejże boleści musiałby doznać Jan Sobieski, gdyby się przekonał, że się zawiódł na tej, którą uczynił swą małżonką!
Ta myśl rozstrzygnęła wszystko.
Sassa zbyt czystą i szlachetną miłością kochała Sobieskiego, ażeby mogła świadomie sprawić mu boleść.
Przeminął już ten ponury sen, w którym uciekała się do napoju miłosnego... kochała go zawsze, kochała wiecznie, ale kochała tak, że gotową była pomódz swojej rywalce, ażeby nie zrujnować jego szczęścia!
Skrwawione jej serce zdecydowało.
Odetchnęła... tłoczący ciężar spadł z jej piersi... złożyło drżące ręce i pokój wstąpił do jej duszy.
W tej chwili właśnie Jagiellona wyszła z sypialni królowej, ażeby się udać do swojego pokoju.
Marya Kazimiera była samą i udawała się na spoczynek.