Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/316

Ta strona została przepisana.
318
JAN III SOBIESKI.

kamieniami wysadzanych kulek. Dwudziestej brakuje. Pochodzi od królewny egipskiej, Saragi, która przed dwoma przeszło tysiącami lat żyła na ziemi, — odpowiedział Allaraba. — Kości Saragi poruszyły chciwe ręce i zakłóciły spokój kamiennej pieczary... szczątki jej i popioły rozwiały się po świecie... naszyjnik oparł się czasowi i znajduje się w ręku żyjących.
Rochester słuchał zdumiony.
— Masz słuszność, kapłanie, w naszyjniku brak jednego ogniwa, — rzekł — dwudziesta kulka została zniszczoną i przyszedłem cię zapytać, czy można ją czem zastąpić.
— Zarozumiały cudzoziemcze! Czy nie chciałbyś znowu mówić o twoich bogactwach, i pytać, gdzie taką kulkę z naszyjnika królewny mógłbyś kupić? Cofnij się o dwa tysiące lat, a i wtedy, gdybyś tego dokazał, trudnoby ci było otrzymać to, czego żądasz, bo tylko dwa takie naszyjniki istniały na świecie. Jeden nosiła Saraga, a drugie jej bliźnia, siostra Ammona.
— A zatem były dwie! Powiedz mi więc, kapłanie, gdzie jest drugi, i czy jest taki sam, jak ten?
— Zupełnie taki sam, cudzoziemcze! Naszyjnik Ammony znajduje się w skarbcu sułtanki.
Rochester odetchnął.
— A zatem istnieje i dostać go można, — zawołał ucieszony, — dziękuję ci za wiadomości, kapłanie!
— Wiesz, gdzie jest, ale nie wiesz, jak go można dostać, — dodał Allaraba.
— Wiem to, co główne... w skarbcu seraju jest drugi naszyjnik?
— Idźże i weź go sobie! — zawołał Allaraba szyderczo.
— Czy rozumiem twe słowa? Wątpisz, czy dostanę naszyjnik? Muszę go dostać za jakąbądź cenę!
— Za jakąbądź cenę! — powtórzył Allaraba złośliwie, — jesteś bogaty! Idź, targuj się! Czyż mogę ci nie sprzedać tego, czego potrzebujesz koniecznie, cudzoziemcze?
— Czy chcesz przez to powiedzieć, że nie dopnę celu, — zapytał Rochester.
— Wątpię, ażebyś dopiął!
— Musisz to wiedzieć, ponieważ naprzód wiesz wszystko!
— Ale nie mogę wyjawiać tego, co wiem, gdyż wówczas nie stałoby się to, co wiem, cudzoziemcze! Gdybym ci teraz powiedział, nie chodź do seraju, bd czeka cię tam śmierć... mów, cudzoziemcze, czy poszedłbyś tam?
— Poszedłbym, lecz miałbym się na baczności.
— A gdybym ci powiedział: nie chodźdo seraju, bo tam już nie ma naszyjnika, mów, cudzoziemcze, czy uczyniłbyś jaki krok, aby go dstać?
— Niezawodnie, kapłanie, gdyż dostać go muszę koniecznie, powtarzam ci to!
— Więc idź do seraju, cudzoziemcze!! Ale bądź ostrożny! Przebierz się za armeńskiego kupca i próbuj nakłonić wezyra skarbu do sprzedaży tego klejnotu.
— Dziękuję ci za twą radę, kapłanie! Więc pogardzasz zapłatą?
— Nie potrzebuję twej zapłaty, cudzoziemcze! Hrabia Rochester ukłonił się kapłanowi i poszedł ku drzwiom, któremu otworzyły niewidzialne ręce.
Wyszedłszy na ulicę odetchnął.
W domu indyjskiego kapłana doznawał dziwnie przykrego uczucia.
Teraz był wolny.