Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/319

Ta strona została przepisana.
321
JAN III SOBIESKI.

dać, chyba komuś, coby udowodnił, że ma prawo mi je zadawać.
— Ja mam to prawo, pani wojewodzino, i używam go właśnie.
— Jakież to prawo? Co upoważnia waszą królewską mość do dawania mi takich pytań... Mam prawo żądać dowodów...
— Dowód mam w ręku! Przeczytaj, pani wojewodzino, — odpowiedział Sobieski, podając jej papier.
— To pismo...
— Daje mi prawo i obowiązek zapytać, gdzie jest twój syn, pani wojewodzino Wassalska? gdzie syn, któremu dałaś życie przed oddaniem ręki wojewodzie Wassalskiemu?
Pytanie to było tak niespodziewanem dla Jagiellony, że w pierwszej chwili niezdolną była odpowiedzieć.
— Dałaś pani życie synowi, — mówił Sobieski dalej, — nikt nie wie, co się z tym synem stało, gdzie on jest?
Jagiellona odzyskała wreszcie panowanie nad sobą.
Lodowaty uśmiech przebiegł jej marmurowo blade rysy.
— Pozwolił najjaśniejszy pan, że wyznam, iż to pytanie po tak długim czasie dziwi mnie! — rzekła.
— Widzisz pani, że mam prawo je zadać. Daje mi je zlecenie, ostatnia wola mego ojca! Pytam się raz jeszcze: gdzie jest ten syn?
— Wasza królewska mość mógł oszczędzić sobie tego pytania, — odpowiedziała Jagiellona z niepodobną do opisania wyniosłością, — i gdybym się była spodziewała, że po to jestem wezwaną, nie byłabym przybyła do zamku! Czyż to jeszcze potrzebuje odpowiedzi? Dziecko to nie żyje!
Sobieski spojrzał badawczo na Jagiellonę, jak gdyby chciał wzrokiem czytać jej w duszy.
— Nie żyje! — zapytał, — a dowody?
— Jestem wyższą od podejrzeń, najjaśniejszy panie i nie potrzebuję dowodów!
— Ja żądam ich jednakże!
— Wolna to moja wola, jeżeli zechcę ich dostarczyć, lecz potrzebuję na to czasu!
— Czas będzie pani dany!
— Służący, który wówczas służył w moim pałacu i czuwał nad tem dzieckiem. jedyny, który jeszcze żyje z ówcze snej służby, zostanie przezemnie wezwany na świadectwo. Był to Wołoch, i gdy po mojem zamążpójściu został uwolniony dla podeszłego wieku, powrócił do swojej ojczyzny. Spodziewam się, że jeszcze nie umarł i będzie mógł poświadczyć, iż ów chłopiec umarł w dziesiątym roku życia. Ale jakież otrzymam zadośćuczynienie za dzisiejszą scenę?
— Najlepszem zadośćuczynieniem jest czyste sumienie, — rzekł tonem napomnienia Sobieski, — nie jako król żądałem od pani wyjaśnienia, lecz jako syn i dziedzic Jakuba Sobieskiego, którego pożółkłe pismo widzisz pani na tym papierze. Teraz dopiero rozumiem wszystko. Teraz wiem, dla czego i z czyjego podszeptu Michał Wassalski przelał drogą krew mojego ojca! Ojciec mój żądał swojego syna, wiedział u popełnionej winie! A więc jeszcze ktoś, co wie o tem, jest to Wołoch! Jak się nazywa?
— Moją rzeczą będzie go znaleźć, — odpowiedziała z dumą Jagiellona.
— Wołoch ten musi się znaleźć! Okoliczność ta musi zostać wyświęconą! Muszę bądź co bądź spełnić ostatnią wolę mego ojca!
— To już rzecz waszej królewskiej mości! Ja sama żadnych więcej zeznań w tej sprawie czynić nie będę! — odpo-