Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/32

Ta strona została przepisana.
34
JAN III SOBIESKI.

W śmiertelnej trwodze poszła dalej i zbliżyła się do miejsca, którem przejeżdżał właśnie orszak. Mogła rozróżnić pojedyncze głosy.
— Szlachetny panie Sobieski, do was należy zabicie jelenia, — zawołała Jagiellona w niewielkiem od niej oddaleniu, — memu mężowi nie udało się trafić go! Dalej! próbujcie szczęścia! W tej chwili Sassa poznając straszne niebezpieczestwo, z krzykiem postąpiła dalej. Słyszała i czuła, że się znajduje blizko tego, którego z taką trwogą szukała.
— Zabiję go, dostojna pani! — odpowiadał właśnie.
— Janie Sobieski! panie — dał się słyszeć nagle donośny głos ślepej niewolnicy, która instynktownie zwróciła się naprzeciw zadziwionego jej widokiem Sobieskiego, — panie! przez litość! wysłuchaj mnie! — wołała załamując ręce.
— Czego chcesz tu na łowach, Sasso, — zapytał Jan Sobieski, spostrzegając ją przed sobą.
W tej samej chwili dało się słyszeć kilka wystrzałów... ślepa niewolnica zachwiała się nagle.
— Panie... jestem raniona... Niebu niech będą dzięki!... Tę kulę przeznaczono dla ciebie! — zawołała słabym ale wzruszającym radosnym głosem Sassa, nie zwrażając na ból, który jej sprawiła rana.
— Raniona jesteś, dziewczyno? — zawołał Jan Sobieski przestraszony zeskakując z siodła.
Sassa upadła na mech i trawę. Krew płynęła jej z ramienia.
Chciała coś mówić, chciała ostrzedz swego pana, którego ocaliła od śmierci... lecz wargi jej poruszyły się tylko mechanicznie, traciła przytomność.
— Biedna dziewczyna jest ranioną! — zawołał Jan Sobieski wzruszony jej widokiem.
Rzucił cugle swego konia jednemu ze strzelców i pospieszył do bezprzytomnie leżącej na trawie Sassy.
Słowa jego sprowadziły kilka osób z łowieckiego orszaku, które pojąć nie mogły, jakim sposobem kula zabłąkała się w to miejsce i raniła niewolnicę.
Jagiellona nadjechała także konno.
— Co się stało? — zawołała szybko zbadawszy wzrokiem co zaszło i przekonawszy się z niezadowoleniem, że ten, dla którego kula Massalskiego była przeznaczoną, nie został trafiony.
— Biedna Sassa! — rzekł Jan Sobieski.
— Ślepa niewolnica jest ranioną! — odpowiedzieli niektórzy goście zbliżającej się Jagiellonie, — jakaś przypadkowo wystrzelona kula trafiła ślepą dziewczynę.
Nienawistne spojrzenie padło z oczu Jagiellony... Sassa przyjęła kulę przeznaczoną dla Jana Sobieskiego! Obudziło to tajony wojewodziny gniew.
— Jest ciężko ranna! nie porusza się! — mówiono.
Jan Sobieski podniósł obumarłą.
Jagiellona patrzyła na to z wyrazem lodowatego szyderstwa w marmurowych rysach.
— Cóż znaczy jakaś niewolnica? — zawołała pogardliwie, — niech ją służba uprzątnie z naszej drogi!
Jan Sobieski nie słyszał tych słów, czy też nie uważał na nie?
— Cóż to?... co widzę?.,.. Pan Sobieski sam niesie niewolnicę? — mówiła Jagiellona dalej, — na moją św. patronkę, to rzecz niesłychana!