Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/323

Ta strona została przepisana.
325
JAN III SOBIESKI.

były służący wojewodziny po uwolnieniu ze służby?
— Do usług, najaśniejszego pana.
— Z poważnej twej i skłopotanej twarzy widzę, że podróż twoja była daremną... Ów sługa nie żyje?
— Służący Stefan, człowiek już posiwiały, żyje, najjaśniejszy panie!
— A więc go znalazłeś?
— Niestety, nie udało mi się, najjaśniejszy panie! Starego Wołocha, Stefana, znaleźć nie było można. Znikł nagle!
Sobieski zlekka wstrząsnął głową.
— To twoje dzieło, Jagiellono, — szepnął, — twoja w tem ręka.
Następnie dodał głośno:
— Powinieneś był zarządzić poszukiwania, kapitanie. Może ten starzec umarł nagle w tych dniach.
— Dochodziłem najjaśniejszy panie, — odpowiedział Wychowski, — ale Stefan nie umarł! Doszedłem tego! Wszystkie oznaki przemawiają za tem, że opuścił nagle miejsce pobytu i zapewne udał się w podróż.
— Skłamano przed tobą, Wychoski.. Jestem pewny, że go uprzątnięto. W tem miejscu, w którem go szukałeś, mógł nie umrzeć, lecz gdzieindziej śmierć mu zadano!
— O tem sądzić nie mogę, najjaśniejszy panie! Król uwolnił swego byłego adjutanta.
— Zdaje mi się, — szepnął, gdy sam pozostał, — że jako królowi nie służą mi tak dobrze, jak niegdyś hetmanowi! Wówczas miałem szpiegów, którzy wszystko umieli wyśledzić, teraz wojewodzina mnie uprzedziła! Obawiam się, że nie zdołam dojść, co wówczas zaszło, a jednak głos wenętrzny mi mówi, że została spełnioną zbrodnia, która pozostała i może pozostanie bezkarną, jeżeli przypadek nie przyjdzie mi z pomocą.
I ty miałabyś ujść cało, miałabyś tryumfować, Jegiellono? Zdaje mi się, że i względem Maryi Kazimiery knujesz jakieś intrygi! Chwila festynu się zbliża! Wyznaję, że jeszcze nigdy w życiu nie byłem tak niespokojny o rozwiązanie zagadki, które jest tak bliskim! Czy Marya będzie miała naszyjnik, czy też nie?
W pałacu księcia prymasa wieczorem zapalono lampy i niezliczone świece, które w uroczyście przyozdobionych salonach i galeryach rozlewały prawdziwe morze światła.
Największy przepych miał odznaczać ten festyn.
Podzwrotnikowe rośliny przyozdabiały wejście do salonów.
W salonie, przemienionym w ogród, kwitły wielkie kwatery kwiatów, tryskały źródła zsztucznych grot, ptaki kołysały się na drzewach, obciążonych świeżemi owocami.
Książę prymas wydał ogromną sumę na uświetnienie tego festynu.
Ze wszystkich stron świata sprowadzono przysmaki, owoce i rzadkości.
W jednej z sal bocznych urządzony był bufet, który uginał się pod ciężarem ciężkich, złotych dzbanów, czasz, puharów.
Najkosztowniejsze wina płynęły strumieniami.
Po drugiej stronie sali rozbitym był wielki fantastyczny namiot, w którym trzy młode i piękne Czerkieski rozdawały herbatę, limoniadę i lody na złotych podstawkach.
W głównej sali, której ściany pokryte były źwierciadłami, światło było olśniewające, a przepychu strojów niepodobna opisać.