Następnie stary Stefan musiał się oddalić, nowi słudzy zajęli jego miejsce, nowe urządzenia zaprowadzono w pałacu, w którym zresztą wojewoda i jego żona przemieszkiwali bardzo rzadko.
O zmarłym w podziemiu zapomniano.
Teraz z powodu listu, pozostałego po zmarłym Jakubie Sobieskim, sprawa ta na nowo poruszoną została i Jagiellona przekonała się, że kościotrup ciągle pozostawał na swojem miejscu.
— Wykop dół! — rozkazała Wołochowi.
Starzec wykonał rozkaz.
Wykopał dół na miejscu w podziemiu i złożył do niego kości zmarłego, a następnie załamał drżące ręce i modlił się.
— Zasyp grób! — rozkazała Jagiellona.
Ziemia posypała się na kości i wkrótce grób został zasypany zupełnie.
Jagiellona i Wołoch opuścili grobowiec i zamknęli za sobą drzwi żelazne.
Szczątki zmarłego zostały uprzątnięte, nic już teraz nie mogło zdradzić tajemnicy i wydać zbrodni.
W sali posiedzeń senatu zebrali się jednego z dni następnych późnym wieczorem owi panowie w liczbie pięciu, którzy stanowili najwyższą i najpotężniejszą władzę krajową.
Kanclerz Pac przedłożył właśnie kilka spraw i zasięgnął o nich decyzyi swoich kolegów, gdy nagle w przedsionku dała się słyszeć głośna rozmowa.
Echo silnego i rozkazującego głosu dobiegło do sali posiedzeń.
Senatorowie zerwali się z miejsc.
Co się stało w przedsionku?
— Nie potrzebujecie mnie meldować, — mówił głos donośny, — król sam się zamelduje.
Król przybył! Król miał zamiar wejść do sali obrad senatu.
Twarze pięciu senatorów świadczyły o ich gniewie, a zarazem o ich bezradności wobec tego nagłego postanowienia królewskiego.
Nim zdołali coś postanowić, otworzyły się drzwi.
Wysoka, majestatyczna postać Jana Sobieskiego ukazała się na progu.
Wszedł on bez przeszkody do sali, które drzwi za nim zamknięto.
— Dobry wieczór, panowie! — rzekł, przystępując do czarno nakrytego stołu, — przychodzę, aby od was zażądać rachunku i zanieść przed was zażalenie, panowie!
I zwróciwszy się do stojącego w; głębi drżącego sługi senatu, nakazał podać sobie krzesło.
Służący wykonał rozkaz.
— Siadajmy, panowie! — rzekł król.
Kanclerz Pac odzyskał nakoniec mowę.
— Musimy bronić naszych praw, najjaśniejszy panie, — rzekł śmiertelnie blady, — król nie ma prawa brać udziału w obradach senatu! Król może zwołać sejm...
— Przestań pan, panie kanclerzu, — przerwał mu Sobieski, — w to, co mam wam zakomunikować, sejm nie chciałby wchodzić, najlepiej więc będzie, że to pozostanie między nami. Mam zanieść skargę, która was tylko obchodzi i sądzę, że najlepiej będzie, jeżeli ją wyjawię tylko przed wami. Ale przedewszystkiem muszę zadać pytanie... Miałem niewolnicę, ślepą niewolnicę z Szi-
- ↑ w tekście są dwa rozdziały o numerze 78.