Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/33

Ta strona została przepisana.
35
JAN III SOBIESKI.

Sassa przyszła do siebie... słyszała te słowa... czuła, że Sobieski ją niósł! Dziwne uczucie niewypowiedzianej rozkoszy przejęło ślepą^ niewolnicę... tę minutę niespodziewanego szczęścia nie drogo przypłaciłaby śmiercią!
— Mój szlachetny panie... — szepnęła słabym głosem, — co się stało... co czynisz?...
— Dalej! polujemy!... — dał się słyszeć głos Jagiellony, — nie warto tracić jednej chwili zabawy dla tej niewolnicy!
Jan Sobieski poniósł Sassę do swego konia, posadził ją na siodło i wziął od Strzelca cugle, pragnąc sam odprowadzić konia do zamku.
— Słyszysz mnie, panie? Nie zwlekaj ani chwili! Odjeżdżaj! Uciekaj stąd! — rzekła Sassa stłumionym głosem.
— Odprowadzę cię do zamku, dziewczyno, — odpowiedział Jan Sobieski nie słuchając dalszych słów pozbawionej serca Jagiellony, która z innymi gośćmi przy odgłosie wystrzałów pojechała dalej.
— Uchodźmy, panie, uchodźmy prędko! — nalegała Sassa, ostatniemi siłami trzymając się cugli konia.
Jan Sobieski prowadził lasem wierne i szlachetne zwierzę.
Zbliżywszy się. do zamku, spostrzegł, że ślepa niewolnica chwiała się na koniu. Boleść odebrała jej zmysły.
Zdjął Sassę z konia, zaniósł do swego pokoju i położył na łóżku.

6.
Objawienie.

Podczas gdy Michał Wassalski i Jagiellona z gośćmi bawili się na łowach, gdy wojewodzina zwłaszcza śmia ła się i żartowała, Jan Sobieski pozostał przy rannej Sassie i przekonał się, że kula zlekka tylko dotknęła jej ramienia.
Rana jednakże była tak bolesną, że Sassa leżała bezprzytomna.
— Biedna dziewczyno! — mówił do siebie Jan Sobieski, opatrując jej ranę, — jak łatwo mogłaś paść ofiarą nieuważnego wystrzału! Szukałaś mnie i dostałaś się pod kulę. Gdybyś była usłuchała mych słów i pozostała w moich dobrach, byłabyś unikła tego cierpienia!
Przewiązał ramię zręcznie i ostrożnie, a następnie oczekiwał zatamowania się krwi.
Tymczasem Jagiellona opdczas łowów spotkała się znowu z mężem, który udawał bardzo zajętego ściganiem jelenia i zabił go w istocie.
— Najszlachetniejsza twa zwierzyna wymknęła ci się, Michale, — rzekła gdy się znalazła przy boku małżonka, — kula trafiła niewolnicę, Sobieski nie tknięty!
— Na szatana! — zgrzytnął zębami Michał Wassalski, — musi umrzeć! Zaprzysiągłem mu śmierć!
— Strzeż się tej ślepej niewolnicy, to żmija! Wiem teraz, że kocha swego dotychczasowego pana! Jednakże Sobieski darował mi tego skowronka, nie będzie on nam zatem przeszkadzać!
— Gdzież jest Jan Sobieski? — zapytał Michał Wassalski ponuro.
— Odwiózł ranną niewolnicę do zamku! Jest bezpieczny! Pozostaw mnie jednak usunięcie tej przeszkody!