Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/34

Ta strona została przepisana.
 36
JAN III SOBIESKI.

— Marek i on, obaj muszą umrzeć! — szepnął wojewoda, — choćby Jan Sobieski uszedł nam teraz, przysięgam ci, że zginie! W zamęcie najbliższej bitwy padnie, padnie z mej ręki!
— Dotrzymaj tej przysięgi, a korona będzie twoją! — odpowiedziała Jagiellona stłumionym głosem, — wówczas w inny sposób niż nowy kasztelan odbędziemy wjazd do Krakowa i włożą nam korony w katedrze! Tak, Michale, jest to ponętny obraz, który w każdej chwili powinniśmy mieć przed oczyma. Żelazną stopą zdeptać winieneś ostatnią przeszkodę, jaka staje przed tobą! Wróć między gości! Za parę, godzin powrócimy do zamku, a wówczas przystąpię do spełnienia mojego planu!
Rozstali się, aby nie obudzić podejrzenia. Polowanie trwało dalej.
Jan Sobieski stał przy łóżku ranionej Sassy i chłodził jej ranę własną ręką.
Sassa odetchnęła ciężko... obudziła się z omdlenia.
— Gdzie jestem? — zapytała cichym głosem.
— Nie bój się biedne dziewczę! Ja jestem przy tobie! — odpowiedział Jan Sobieski.
— A więc mój piękny sen jest prawdą? Jesteś przy mnie, panie? Chłodzisz mą ranę? Wiele czynisz dla mnie! — rzekła Sassa, — serce me drży śmiertelną trwogą... jesteśmy jeszcze w zamku tych strasznych ludzi!
— Czegóż się lękasz, Sasso?
— Kula, która mnie dosięgła, była przeznaczoną dla ciebie, panie! Podsłuchałam rozmowę wojewody i jego żony!
— Boleść i omdlenie odbierają ci spokojną rozwagę, Sasso! Mówisz jak gdybyś jeszcze była pogrążoną w ciężkim śnie!
— Nie sen to i nie przewidzenie, panie! Uciekaj! zaklinam cię! ratuj swe życie! A mnie pozostaw memu losowi!
— Cóż cię tak przeraziło, dziewczyno? Skąd ta trwoga?
— Muszę ci to wyjawić, panie!... Michał Wassalski, wojewoda, jest mordercą twojego ojca, mego szlachetnego i dobrotliwego pana.
Jan Sobieski zerwał się.
mówisz dziewczyno? — zawołał, — pomyśl, gdzie jesteś!
— Jesteśmy w jaskini twoich śmiertelnych wrogów, panie! Wierz mi, zaklinam cię! Knują tutaj twoją śmierć!
— Nie chcę więcej słuchać słów takich Sasso! Znajdujesz się w stanie wzburzenia i niedorzecznych przywidzeń!
— Nie chcesz mnie słuchać, panie!... ulituj się!... nie zamykaj ucha dla mego ostrzegającego głosu! — błagała ślepa niewolnica, — drżę o twe życie!
— Dosyć, Sasso! Rozumiem teraz twoją podejrzliwość! Małżonka Michała Wassalskiego jest dumną, zimną kobietą. Słowa jej sprawiły ci przykrość, nie chcesz być jej sługą, lękasz się jej!
— Tak panie, lękam się jej! Ale nie ze względu na siebie! Nie sądź, że, tu pozostanę! Darowałeś mnie... ale zabij mnie raczej, a nie zmusisz, żebym pozostała w tym azmku! Ucieknę, choćbym zginąć miała! Ale nie ucieknę, dopóki ty nie opuścisz zamku.
— Nieposłuszną jesteś Sasso!
Ślepa niewolnica smutnie spuściła głowę. Słowa te boleść jej sprawiały.
— Czyż nie powinnam iść za popędem mego serca, panie? — zapytała go po chwili milczenia, — łaj mnie, odpychaj od siebie, ukarz... ja z radością