Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/341

Ta strona została przepisana.
343
JAN III SOBIESKI.

do owego rosyjskiego księcia i będę się starał dostać od niego naszyjnik!
Może mi się uda nareszcie uwolnić waszą królewską mość od tej troski... i złożyć ten fatalny naszyjnik u jej stóp!
W tej chwili dał się słyszeć turkot powozu.
— Co to jest?... Jeźdźcy... powóz... Gdyby król nadjechał! — szepnęła Marya.
Rochester drgnął.
Królowa przystąpiła do okna.
Stłumiony krzyk wydarł się z jej ust.
Przyboczna gwardya króla roiła się koło małego zamku płockiego. Król sam wysiadał z karety.
Rochester patrzył z gorączkowym niepokojem na królową.
— Wszystko stracone, — szepnęła, — król!
Zaufana służebnica wpadła do pokoju.
— Wielki Boże!... najjaśniejszy pan! — zawołała, załamując ręce.
Marya Kazimiera nie wiedziała co począć.
Rochester nie mógł się oddalić niepostrzeżenie.
Na schodach słychać już było kroki szybko nadchodzącego króla.
W pokoju znajdowała się nisza, do której wejście zasłonięte było ciężką kotarą.
Służebnica nie straciła przytomności umysłu.
— Panie hrabio, — rzekła do Rochestera, — jeżeli pan chcesz ocalić najjaśniejszą panią, ukryj się pan tutaj!
Nie można było się namyślać. Rochester ukrył się w niszy.
Kotara za nim spadła.
W tej samej chwili paź królewski otworzy} drzwi.
Jan Sobieski wszedł poważnie do pokoju i rzucił po nim okiem.
Królowa blada i drżąca postąpiła naprzeciw niemu.
Zmiękczyło to widocznie króla.
Rozkazał służebnej oddalić się.
Gdy pozostał sam ze swą małżonką, przystąpił do niej i podał jej rękę.
— Dlaczego drżysz, Maryo? — zapytał, patrząc na nią badawczo, — czyliż moje przybycie przestrasza cię, zamiast cieszyć?
— Wybacz najjaśniejszy panie... nagłe twoje przybycie tak mnie przejęło.
— Widzę, że jesteś chorą rzeczywiście... świadczy o tem twoja bladość i to nienaturalne wzruszenie, — mówił król dalej, — siadaj, uspokój się.
Zaprowadził Maryę do krzesła.
— To przejdzie, — rzekła królowa, starając się panować nad sobą.
W duszy jej jednak była wielka obawa wzburzenie.
Gdyby król dostrzegł coś podejrzanego... gdyby przystąpił do niszy... gdyby ruch jaki nieostrożny zdradził tego, który się tam znajdował....
Te przypuszczenia były okropne.
Sobieski, jak gdyby coś przeczuwał, rozglądał się po pokoju, nic w nim jednak nie uderzało go szczególnie.
— Żałowaliśmy, Maryo, — rzekł, — żeśmy napróżno oczekiwali twego ukazania się na festynie księcia prymasa. Przypuszczałem, że inny powód a nie dyspozycya zatrzymała cię... bo jeżeli inny jest powód... Nie chcę o niego pytać. Znasz mnie, Maryo! Bronię honoru mego domu życiem, którebym bez wahania dla ocalenia go poświęcił...
Marya słuchała ze drżeniem.
Król widział jej pomieszanie i przekonywał się z boleścią, że jego obawy