Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/343

Ta strona została przepisana.
345
JAN III SOBIESKI.

— to przygotuj się, abyś mogła pojechać razem ze mną, gdy wypocznę. Tymczasem będzie już wieczór.
Królowa nie była w stanie nic odpowiedzieć.
Sobieski wszedł do ciemnej niszy.
Teraz musiało się wszystko rozstrzygnąć!
Upłynęła minuta głębokiej ciszy.
Król położył się na kanapie, nie spostrzegłszy Rochestera ukrytego zupełnie w fałdach kotary.
Wkrótce potem równy oddech oznajmił, że monarcha już zasnął.
Rochester po cichu wyszedł ze swej kryjówki za kotarą do pokoju.
Niemym gestem skłonił się Maryi, wyszedł bocznemi drzwiami na tylny korytarz, gdzie służąca mu powiedziała, że jego powóz odjechał i oczekuje go w oddaleniu osłonięty drzewami.
Hrabia wymknął się niepostrzeżony i dostawszy się do swojego powozu, natychmiast puścił się w dalszą drogę.
Gdy wieczór zapadł, królestwo zabrali się do opuszczenia zamku.
Niebezpieczeństwo chwilowo zostało zażegnane, ale nie usunięte zupełnie.
Król mówił tak stanowczo o naszyjniku, a naszyjnik był uszkodzony i niepodobna było niczem zastąpić brakującego ogniwa.
Co miała począć nieszczęśliwa królowa, ażeby wyjść zwyciężko z tego okropnego i tak trudnego położenia?...

82.
Niewolnica i książę.

W rozległych dobrach księcia Iwana Aminowa oficyaliści jego i służba czynili przygotowania na jego przyjęcie.
Aleja prowadząca do starożytnej rezydencyi przybrana była girlandami kwiatów.
Książę czas długi bawił za granicą, a teraz udał się do swoich dóbr, aby w nich przepędzić kilka tygodni.
Obszerny budynek, który nazywano zamkiem, przybrany był również uroczyście.
Włościanie w świątecznych szatach zebrali się na powitanie pana i gdy powóz nadjechał, padli na kolana i poodkrywali głowy.
Młody książę był widoczni nawykłym do takich przyjęć i uważał je za rzecz zupełnie naturalną.
Wysiadł on przed zamkiem z powozu a Sassa wysiadła za nim.
— Jesteśmy u celu, Sasso, — rzekł do niej książę, — oto jest mój zamek!
Ślepa niewolnica ubrana była jeszcze w owe malownicze i fantastyczne suknie, które otrzymała od Kazimierza.
Włościanie i służba patrzyli na mą zdziwieni. Kogóż to pan ich przywiózł z sobą z podróży?
W chwili, gdy książę prowadząc Sassę wchodził do zamku, usłyszał tuż przy sobie słowa jednego ze służby:
— Co po tej ślepej dziewczynie w zamku?
Książę drgnął gniewem.
Kochał on Sassę. Jej powab i jej dobroć coraz większą porywały go potęgą.
Pochwycił szpadę i wyjąwszy ją z pochwy wstrząsnął w powietrzu.
— Śmierć tobie, nędzny psie, który się ważysz lżyć Sassę! — zawołał.
Mordercza broń miała już przeszyć chwiejącego się z przerażenia sługę, gdy Sassa zręcznym ruchem rzuciła się ku księciu i powstrzymała jego rękę.
— Wybacz mi, dostojnie panie, — rzekła, — Sassa błaga o jego życie!