Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/345

Ta strona została przepisana.
347
JAN III SOBIESKI.

złotem wykładaną szkatułką, pełną klejnotów.
Przystąpił do Sassy i podniósł ją.
— To wszystko twoje, — rzekł, — możesz się w to ubrać. Przywdziejesz kosztowne suknie i za dni kilka będziesz moją małżonką! Masz tu także najrżadszy klejnot, naszyjnik, który mi sułtan podarował.
Był to staroegipski naszyjnik, który przed tysiącami lat ozdabiał córkę królewską.
Sassa dotknęła zlekka i ostrożnie podarków.
Gdy wzięła w rękę naszyjnik, poznała dotykaniem, że był zupełnie taki sam, jak ów, dla którego królowa Marya Kazimiera przedsięwzięła podróż niebezpieczną.
— Dzięki ci, dostojny panie, nigdy jeszcze nie nosiłam żadnych klejnotów.
— Dla mnie nie potrzebujesz żadnych ozdób, Sasso, kocham cię dla ciebie samej! Ale jako moja małżonka musisz je nosić i powiadam ci, że przewyższysz blaskiem małżonki wszystkich innych książąt i dostojników. Przygotuj się na dzień zaślubin! A nazajutrz po ślubie udamy się w podróż.
— Dokąd, dostojny panie?
— Car wysyła.mnie w poselstwie do króla polskiego.
Sassa drgnęła.
— Więc tam zostaniesz, dostojny panie?
— Przez czas krótki... potem pojedziemy do Wiednia. Jest tam znakomity lekarz, Sasso. Każę go wezwać i powiem: Patrz, czy możesz przywrócić wzrok mej małżonce...
— Chcesz to uczynić, dostojny panie? — zawołała ślepa niewolnica z łkaniem niewypowiedzianej radości.
— Powiem do niego: patrz, jeśli możesz mojej ślepej małżonce dopomódz, żeby widziała niebo i ziemię, to dam ci dziesięć beczek złota i będziesz na całe życie godnym zazdrości bogaczem!
— O! ty jesteś dobry! — zawołała Sassa i klęcząc przed księciem objęła go w nadmiarze szczęścia, — tak, teraz wierzę, że mnie kochasz! Teraz wierzę wszystkiemu! Żądaj odemnie życia, a oddam je chętnie!
Książę pocałował ją w czoło.
Powróciwszy do swoich pokoi Sassa, upadła na kolana i dziękowała Bogu za jego łaskę.
Nazajutrz zajechał do dóbr księcia powóz podróżny.
Wkrótce potem w starym zamku ukazał się hrabia Rochester.
Sassa usłyszała głos obcy i poznała cudzoziemca.
Książę Aminow przyjął hrabiego zimno i etykietalnie.
— Pierwszy raz spotykamy się, panie hrabio, — rzekł, — ale u dworu w Moskwie słyszałem o panu. Wszak jesteś pan posłem angielskim w Warszawie?
— Byłem, mości książę, ale zamierzam opuścić to stanowisko.
— Czy jedziesz pan do Moskwy?
— Nie, mości książę, przyjechałem tutaj jedynie do waszej książęcej mości.
— Musi to być ważny interes, kiedy pana sprowadził tak daleko.
— Ważny, tak ważny, że dla niego byłem już w Stambule, — odrzekł Rochester, — tak ważny, że dla niego gotów jestem do wszelkich ofiar.
— O cóż to idzie, panie hrabio?
— Idzie o łańcuch szczególnej wartości książę! Mam tajemny powód ubiegania się o ten łańcuch i nabycia go za jakąbądź cenę. Dlatego byłem w Stambule, dlatego przybyłem tutaj.