Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/347

Ta strona została przepisana.
349
JAN III SOBIESKI.

stafa, — kapłan indyjski ukaże się pod trzema palmami na drodze do Pery.
— Czy wie kogo tam spotka?
— Nie wie, najpotężniejszy władco. Mnie tylko spodziewa się zastać.
— Pragnę pozostać niepoznanym. Czyś przygotował dla mnie niepozorny burnus?
— Tak jest, władco władców, również i nieprzejrzystą zasłonę na twarz.
— I sądzisz, że kapłan indyjski jest wszechwładnym?
— Jest mądrym i wzrokiem sięga w przyszłość.
Sułtan zamilkł na chwilę.
— Jeżeli jego mądrość jest tak wielką, jak ją słowisz, — rzekł wreszcie, — to będzie wiedział z kim przyszedłeś!
— Usta jego o tem zamilczą, najpotężniejszy władco, jeżeli będzie wiedział, że nie chcesz być poznanym, — odpowiedział Kara Mustafa.
Kaik przybił do brzegu do miejsca, w którem znajdował się drewniany pomost dla wysiadających.
Słońce właśnie na zachodzie zanurzało się w wodę.
Zmierzch powoli zapadał na malownicze wybrzeże, na którem tu i owdzie tylko widać jeszcze było ludzi.
Sułtan i Mustafa wysiedli z kaiku.
Obaj poszli wybrzeżami i zwrócili się na drogę prowadzącą do przedmieścia Pera.
Tu sułtan kazał towarzyszowi, aby mu dał biały burnus bez żadnych ozdób i okrył się nim. Następnie nieprzejrzystą zasłoną słonił sobie twrarz.
Nie można w nim było poznać sułtana.
W oddali na niewielkiem, tuż przy drodze leżącem wzgórzu, stały trzy blisko siebie rosnące palmy, których koronami kołysał wietrzyk.
Wieczór już zapadł, gdy sułtan z wielkim wezyrem zbliżył się do wzgórka.
Wsparty o pień jednej z palm stał tam nieruchomo człowiek, ubrany w jasną suknię i biały złotem przetykany zawój.
Podobny był do posągu, poruszały się tylko jego ciemne, przenikliwe oczy i śledziły dwóch nadchodzących.
— Allaraba czeka na nas, najpotężniejszy władco, — rzekł wielki wezyr stłumionym głosem.
Sułtan spojrzał na indyjskiego kapłana, który nagle poruszył się i z ukłonem postąpił naprzeciw nadchodzącym.
— Allaraba was wita, — rzekł.
— Czy wiesz, kapłanie, dlaczego dzisiaj schodzimy się z tobą pod palmami? — rzekł sułtan zaciekawiony.
— Życzenie twoje, abyś nie był poznanym jest dla mnie rozkazem, panie, — odpowiedział kapłan indyjski, — Allaraba ma moc przenikania w głąb duszy ludzkiej, wie zatem co się do niego sprowadza.
— Czy Kara Mustafa wyjawi ci to, kapłanie? Allaraba poważnie wstrząsnął głową.
— Nie, panie, Alaraba nie potrzebuje informacyi od innych! Allaraba wie, co masz na myśli! Przychodzisz mnie zapytać, czy masz przedsięwziąć wojnę z cesarzem wielkiego państwa, czy masz posłać wojska swoje na zachód.
— I jakże brzmi twa odpowiedź?
— Jeśli waleczny wezyr, który stoi obok ciebie, zaprowadzi twoje zastępy bojowe do Wiednia, wrogowie