— Wielkie nieba! czy mnie wzrok łudzi?..
— Jestem Sassa, najjaśniejszy panie, — rzekła księżna swym srebrnobrzmiącym głosem, podając mu rękę, — Sassa jest szczęśliwą, że zbliżyła się do ciebie!
— Nie wiem, czy mnie co kiedy uczyniło szczęśliwszym nad to niespodziane spotkanie! — zawołał król, — szczęśliwy jestem, że cię widzę Sasso, że cię widzę przy boku księcia, twego małżonka! I rozumiem teraz jego słowa, żeś go dobrze dla nas usposobiła! Dzięki ci, mości księżno, za ten dowód przywiązania!
— Czyż mogło być inaczej, najjaśniejszy panie, czyż nie byłeś zawsze dobrym dla biednej Sassy? Sassa o tem nie zapomni teraz, gdy niebo pozwoliło, aby w ten sposób tutaj powróciła! Mnie samej wszystko to jeszcze snem się wydaje. Nie mogę pojąć mojego szczęścia!
— Zasłużone to szczęście, zapewniam cię, mości książę, — zwrócił się Sobieski do Aminowa, — daj Boże, abyś długo zachował tę małżonkę, która swoją wiernością i słodyczą błogosławieństwem stanie się dla twego życia! Wszystkiego prędzej byłbym się spodziewał, niż tej radosnej niespodzianki, która mnie przejmuje do głębi!
— Rozkoszą dla mnie było przewidywanie tej chwili, — odpowiedziała Sassa, — nie dla tego, że mogę stanąć przed tobą, najjaśniejszy panie, jako księżna, ale dla tego, że mogę ci powiedzieć, iż wieczną wdzięczność zachowam dla ciebie! Mój małżonek zna całą moją przeszłość, a jednak uznał mnie godną swej ręki... Biedna ślepa niewolnica została księżną... najbardziej jednak mnie wzruszyło postanowienie mego męża, który mnie pragnie uczynić niewypowiedzianie szczęśliwą przez przywrócenie mi wzroku!
Sobieski był do łez wzruszony.
Sassa, którą uważał za umarłą, ocalona jak gdyby cudem, była małżonką ulubieńca cara!
Przebyła więc szczęśliwie wszystkie te ciężkie próby, na jakie los ją dawniej skazywał. Wierność jej, piękność, łagodność i czystość serca przełamały wszelkie przeszkody i oto stała przy boku człowieka, który z miłości pojął ją za małżonkę!
Król przystąpił do księcia i podał mu rękę.
— Pozwól mi, mości książę, — rzekł, — widywać często twą małżonkę i cieszyć się jej szczęściem. Z tem życzeniem żegnam cię, mości książę.
Jan Sobieski powrócił z zadowoleniem do zamku i powziął postanowienie nic przed festynem nie mówić o tem o czem się dowiedział
Wielki wezyr poszedł za sułtanem na brzeg, na którym dokoła panowała głęboka cisza i ciemność.
Kaik czekał przy drewnianym pomoście z czterema czarnymi eunuchami u wioseł.
Złowrogi zamysł, podszepnięty przez Allarabę, przepełniał duszę wielkiego wezyra i coraz bardziej dojrzewał.
Kuszące widoki, ponętne obrazy roztaczały się przed wzrokiem jego, gdy postępował za niedomyślającym się niczego Mohamedem.
Gdyby mu się powiodło strącić go z tronu i samemu zasiąść na tronie!...
Zaślepiony Mustafa bezwiednie