Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/354

Ta strona została przepisana.
356
JAN III SOBIESKI.

wiatrem płynął dalej koło kaiku, w którym zrobiła się dziura przepuszczająca wodę tak, że w każdej chwili mógł zatonąć.
Majtkowie na okręcie biegali tam i nazad, niewiedząc co począć, rzucili linę, ażeby zagrożonym podać pomoc, i byli w śmiertelnej trwodze, jakkolwiek w niczem nie przyczynili się do nieszczęścia.
Sułtan uważał się za zgubionego.
Okazał w niebezpieczeństwie spokój i wielkość, który mu natchnęła wiara w potęgę przeznaczenia.
“Nikt nie ujdzie tego, co mu jest przeznaczone”, jest to dogmat wiary mahometańskiej.
Nie narzekając i nie skarżąc się, stał w coraz szybciej przybierającej wodzie, Mustafa wyskoczył z tonącego statku.
Eunuchowie nie poruszyli się z miejsca.
— Chodź władco władców! — zawołał Mustafa na sułtana, — ocalę cię wpław, lub z tobą zginę!
W tej chwili kaik zatonął.
Zdawało się, że straszny zamiar Mustafy powiedzie sięć gdyż wraz z kaikiem sułtan znikł także pod wodą.
Nadpłynęło jednakże kilku przewoźników i jeden z nich spostrzegłszy Mustafę, podał mu wiosło.
— Nie ratujcie mnie, ratujcie sułtana! — zawołał chytry Mustafa.
Straszny krzyk i zamęt powstał na wodzie.
Szukano sułtana, aby mu podać pomoc.
Jeden z kaikdżich, czyli przewoźniników starał się także ocalić wielkiego wezyra.
Wątły jego statek omało nie przewrócił się przytem, udało mu się jednak wyciągnąć przemokłego Mustafę z wody.
Inni szukali sułtana. O czarnych eunuchów nikt się nie troszczył. Ratowali się oni sami, płynąc do brzegu.
Krzyk kaikdżich sprowadził więcej statków.
Zabłysły pochodnie.
Sułtan ukazał się na powierzchni i nareszcie zdołano go wyratować.
Kara Mustafa nie wiedział o tem ponieważ kaikdżi odpłynął z nim ku brzegowi.
Wkrótce jednak usłyszał okrzyki radości innych przewoźników, którzy sułtana wydobyli z wody.
Mustafa odegrywał komedyję, przerażenia, posłał po lektykę, a gdy sta tek, na którym znajdował się sułtan, przybił do brzegu, padł przed nim na kolana.
— Chwała potędze i wielkości Ałłaha! — zawołał, — mój najpotężniejszy pan i dobroczyńca wyszedł cało z niebezpieczeństwa.
Sułtan rozkazał zakuć w kajdany eunuchów, którzy kierowali kaikiem i uwięzić majtków okrętu, który się poważył uderzyć o jego kaik.
Przyniesiono lektykę.
Sułtan wsiadł do niej i powrócił do seraju, gdzie zaszły wypadek sprawił niepodobne do opisania przerażenia.
Nikt się nie domyślał, kto spowodował ten wypadek, sam sułtan nie przeczuwał tego i tej jeszcze nocy, przebrawszy się wezwał do siebie wielkiego wezyra.
— Dałeś mi nowy dowód przytomności umysłu i wierności, — rzekł do niego, — widziałem, żeś mnie chciał ocalić! Ponieważ zajmujesz najwyższe po mnie miejsce w mem państwie, mogę cię więc nagrodzić tylko nadaniem najwyższego orderu. Zarazem daję ci