Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/360

Ta strona została przepisana.
362
JAN III SOBIESKI.

— Co pan rozkaże, panie kapitanie? — rzekł.
— Czy znałeś Wołocha Stefana? — stpytał Wychowski.
— Stefana? tego co umarł, panie?
— Czy znałeś go?
— Przecież pan nie myśli, że ja winienem jego śmierci?
— Był u ciebie! wyznaj prawdę!
Dorowskiego przestraszyły te słowa.
— Nie jestem winien jego śmierci, panie, — zapewniał.
— Pytam, czy był w twej chacie? Odpowiadaj.
— Nie panie! Widziałem go tylko!
— Kłamiesz, chłopie! — zawołał Wychowski, — patrz! dostaniesz tę garść pieniędzy, jeżeli powiesz prawdę.
— Tak panie, Stefan był u mnie!
— Czego chciał od ciebie, Dorowski?
— Przyszedłem do mnie, znał mnie dawniej. Chciałem go przenocować, ale poszedł. Umarł ze starości.
— O czem mówił z tobą? Mów prawdę, a pieniądze są twoje.
— Odwiedził mnie, panie, i na tem koniec! Nie widział mnie od wielu lat. Mówił o mojej żonie i o moim synu.
— Jak się nazywał twój syn?
— Stefan, panie.
— A jednak nie ma nikogo w twojej chacie. Gdzież syn?
— Nie żyje panie.
— Cóż starego Wołocha twój syn obchodził?
— Pytał o niego i o moją żonę, to wszystko, — odrzekł Dorowski.
— Musiał mieć z tobą coś tajemnego, — badał kapitan dalej, — czy wiesz, czem stary Wołoch był przedtem?
— Nie wiem, panie.
— Zkądże go znasz?
— Poznałem go przed laty, gdy przyszedł do naszej wsi.
— Po co?
— Tego nie wiem, panie, — odrzekł Dorowski.
— Kłamiesz znowu, chłopie! zawołał kapitan gniewnie.
Dorowski drgnął, a jego towarzysze stojący na tratwie mieli widoczną chęć przybrać groźną postawę.
— Wiesz więcej, tylko nie chcesz powiedzieć.
— Nie wiem nic więcej, tylko to, co wyznaję, panie!
— Nie wiesz, że Stefan był służącym i czyim?
— Na zbawienie moje nie wiem!
— Czy nie umieścił u ciebie chłopca z tajemnem poleceniem?
Dorowski zaniepokoił się. Wzrok jego zdradzał bojaźń.
— Nie, panie, nie wiem nic!
— Więc nie chcesz pieniędzy, Dorowski?
— Chcę panie, jestem biedny!
— A więc mów prawdę! Stefan umieścił u ciebie dziecko, chłopca! Co ci powiedział?
— To już tak dawno panie, że nic nie pamiętam.
Wychowski widział, że chłop nie chce nic mówić. Użyć siły nie zdawało mu się właściwem, nie dla tego, że towarzysze Dorowskiego mruczeli i gotowi byli go bronić, ale że czuł, iż pieniędzmi więcej wskóra, niż pogróżkami i biciem.
— Widzę, że nie chcesz nic powiedzieć, więc nie dostaniesz nic, — rzekł do wieśniaka.
Dorowski przebył z sobą ciężką walkę, bojaźń jednakże zwyciężyła. Obawiał się kary za swój układ z Wołochem, nie mogąc sobie jednak wytłómaczyć, zacoby go spotkać mogła.