Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/365

Ta strona została przepisana.
367 
JAN III SOBIESKI.

rzekł tak głośno, że stojący za nim książę prymas i inni panowie słyszeć musieli, — wszyscy są ciekawi go zobaczyć, więc zaspakajasz ogólną ciekawość.
Marya Kazimiera uśmiechnęła się.
— Powiedziałeś mi, najjaśniejszy panie, — odrzekła, — że to było twojem życzeniem, więc je z radością spełniłam.
Sobieski był zdumiony... nie mógł pojąć, jakim sposobem królowa dostała tajemniczy naszyjnik. Zdawało mu się to prawie cudem, wiedział bowiem, że niepodobna było zastąpić brakującego ogniwa, a jednak łatwo się przekonał, że łańcuch był całkowity i ten sam, który podarował królowej.
Podał swej małżonce rękę i udał się z nią i z orszakiem do sali festynowej, na której oczekiwała dwór jeszcze jedna zajmująca niespodzienka, ponieważ Sobieski był pewny, że oprócz niego nikt jeszcze nie widział małżonki ambasadora.
W salonach przybranych na ten wieczór z nadzwyczajnym przepychem, zebrali się już najznakomitsi i oczekiwali chwili przedstawienia księcia Aminowa.
Kanclerz Pac był także i rozmawiał z wojewodziną Wassalską, którą właśnie powitał.
— Zamiar Sobieskiego jest widoczny, — mówił z cicha do Jegiellony, — na przyjęciu ambasadora carskiego bardzo wiele zależy. Wszystkie jego plany byłyby zniweczone.
A upadek jego byłby w takim razie niezawodny, — odpowiedziała Jagiellona, — zdaje się, że czycha on tylko na to, aby odnieść świetne zwycięztwo i zagarnąwszy władzę nieograniczoną, pomścić się nad swoimi nieprzyjaciółmi... Przymierze zawarte z cesarzem każę się tego domyślać.
Przymierze zostało wprawdzie zawarte, ale nic jeszcze nie jest zdecydowanem.
— Wojna jednak zdaje się zdecydwaną, panie kanclerzu.
— Pani wojewodzina w takich rzeczach zwykle jest lepiej odemnie zawiadomioną, — rzekł Pac, — zdaje mi się, że masz pani wszędzie usłużnych, którzy o wszystkiem donoszą.
— Wielki wezyr Kara Mustafa ma zamiar rozpocząć wojnę. Słyszałam, że zbiera ogromne siły, sam stanie na ich czele, — odpowiedziała Jagiellona.
— Stanowcza porażka Sobieskiego, pani wojewodzino, — szepnął kanclerz, — musiałaby sprowadzić jego upadek.
Odgłos trąb oznajmił ukazanie się w salonie królestwa.
— Nadchodzą, — szepnęła Jagiellona.
— A księcia ambasdora jeszcze nie ma.
— Może jest w orszaku Sobieskiego
— Nie sądzę, pani wojewodzino, ponieważ ma przybyć z małżonką, — odpowiedział kanclerz, — powiadają, że bardzo kocha swoją żonę i nie lubi jej opuszczać.
Jagiellona uśmiechnęła się.
— Dlatego zapewne nikt jej dotnd nie miał sposobności widzieć i poznać, — odrzekła.
— Słyszałem, że ma być bardzo piękną, ale mówią, że ma jakąś wadę we wzroku.
— Może zyzuje...
— Przekonamy się, pani wojewodzino.
— Ciekawa tylko jestem, — rzekła Jagiellona, — czy Marya Kazimiera będzie w naszyjniku.