Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/368

Ta strona została przepisana.
370
JAN III SOBIESKI.

— Potrzebuję powiedzieć jej otwarcie, wobec zebranego dworu, żem ją poznała! — rzekła Jagiellona, nie mogąc zapanować nad swą nienawiścią i gniewem.
— Zdaje mi się, że wiele osób poznało ją także.
Jagiellona roześmiała się szyderczo.
— Kolej przedstawienia przychodzi na nas panie kanclerzu, — rzekła.
Sassa widocznie poznała głos swojej śmiertelnej nieprzyjaciółki. Zerwała się. Znać było, że ją przejmowało wzruszenie.
Książę prymas przyjął na siebie przedstawienie ambasadorowi innych osób dworu, król tymczasem z kilkoma stojącymi przy nim generałami roz mawiał o blizkiej wojnie.
Straszne przeczucie odezwało się w duszy Sassy... czuła że bolesne upokorzenie czeka ją od jej prześladowczyni.
Wojewodzina Wassalska została przedstawioną ambasadorowi.
Książę Aminow, nie domyślając się, że ma przed sobą śmiertelną nieprzyjaciółkę swej żony, rzekł do niej parę uprzejmych wyrazów.
W tej chwili Jagiellona nie mogła już panować nad swą nienawiścią.
— Jakto? — rzekła głośno, — więc to małżonka księcia? Ależ to chyba omyłka! To ślepa niewolnica Sassa!
Słowna te sprawiły nadzwyczajne wrażenie. Jagiellona wypowiedziała głośno, co wielu myślało po cichu.
Sassa zwróciła się do swej nieprzyjaciółki.
— Pamiętam o tem, żem była niewolnicą z Sziras, pani wojewodzino, — rzekła, — ale teraz jestem małżonką księcia Aminowa...
— Dosyć, — rzekł książę blady z gniewu, — nie mogę zostać dłużej w towarzystwie, w którem od podobnych zaczepek nie jest wolną! Chodź, Sassa! Książę Iwan ujął rękę swojej mał żonki.
Niepodobna opisać wrażenia, jakie ta scena wywołała na obecnych.
— Co się stało? — zapytał król.
Jagiellona patrzyła szyderczo na ambasadora i jego pozbawioną wzroku małżonkę.
— Ma słuszność książę, — rzekła do kanclerza, — ślepa niewolnica nie jest na miejscu w salonach, w których niegdyś śpiewała.
— Mój Boże... co się stało? — zapytała Marya Kazimiera, widząc, że książę Iwan z małżonką zbliża się do niej.
— Najjaśniejsza pani raczy pozwolić, że się oddalę, — rzekła księżna.
Sobieski nie posiadał się z gniewu, gdy mu powiedziano o tem co zaszło.
Zwrócił się do księcia Aminowa, chcąc go nakłonić, aby nie opuszczał festynu, książę jednak przeprosił króla imieniem swojem i małżonki i oświadczył, że jest zmuszony opuścić festyn.
— To niesłychane! — rzekł król do tych, co go otaczali, — kraj drogo przy płacić może tę niedelikatność!
Większa część obecnych podzielała oburzenie króla i królowej, tylko zwolennicy Jagiellony i kanclerza cieszyli się z tego, co zaszło.
Sobieski miał słuszność! Wojewodzina Wassalska popełniła czyn nietylko niedelikatny, ale w najwyższym sto pniu niebezpieczny, gdyż wiadomo było powszechnie, że książę był ulubieńcem swego monarchy i że od rad i wpły wu ambasadora Aminowa zależała