Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/372

Ta strona została przepisana.
374
JAN III SOBIESKI.

nych, odczytał go i podał obecnym do podpisu.
Wtej chwil otworzyły się drzwi.
Król wszedł na salę.
Jagiellona blada z gniewu cofnęła się.
Kanclerz i dwaj spiskowcy zerwali się z miejsc.
— Jesteście więźniami, stanu, — rzekł król silnym, donośmy m głosem, — wszyscy jak tu jesteście udacie się do więzienia!
— Jesteśmy nietykalni! — zawołał książę Ostrogski.
— Byliście, ale skoro sami uchwalacie zniesienie senatu, przestajecie korzystać z przywilejów senatorskich i jesteście zdrajcami stanu!
To mówiąc król przystąpił do stołu i zabrał papier, na którym były spisane i podpisane powzięte uchwały.
Połubiński stał nieporuszony, ksią żę Ostrogski i Pac dobyli szabel, pragnąc przemocą wydrzeć dokument królowi.
— Poddajcie się i złóżcie broń! — rozkazał król, w przeciwnym razie użyję siły.
— I wy pozwolicie się uwięzić? — zawołała Jagiellona drżącym głosem.
I przystąpiwszy do osłupiałego z przerażenia Połubińskiego wyrwała z pochwy jego szablę,
— Za mną, senatorowie! — zawołała, — tej jeszcze nocy wykonajmy nasze zamiary!
— Ani kroku dalej! — krzyknął król klaszcząc w ręce.
Drzwi otworzyły się. Wszedł kapitan Wychawski na czele straży.
— Kapitanie Wychowski! — rzekł król — na mocy mojej królewskiej wła dzy, rozkazuję ci aresztować tych ludzi, którzy jednocześnie zostają pozbawieni swoich tytułów i dostojeństw. Zamkniesz ich w osobnych celach, gdyby się opierali użyj siły! Całą odpowiedzialność biorę na siebie! Przed celami więźniów postawisz podwójne warty! Wojewodzina Wassalska ma być uwięziona w swoim pałacu, również pod strażą!
Wychowski przystąpił do kanclerza Paca.
— Sądzę, że mnie pan zmuszać nie będziesz do użycia siły, — rzekł, — pro szę o pałasz!
Drżąc z wściekłości kanclerz spełnił żądanie.
— Ten gwałt niesłychany nie pozostanie bezkarnym, — rzekł — protestuję przeciwko niemu imieniem senatu!
— Przyłączam się do tego oświadczenia! — dodał marszałek Połubiński.
— A ja, na prochy moich przodków, domagam się śledztwa i kary, — dodał Ostrogski.
Wychowski odebrał im broń.
— Panią wojewodzinę proszę za mną, — dodał do stojącej dumnie i wyniośle Jagiellony.
Król trzymał ciągle w ręku potępiający uwięzionych dokument.
Wychowski wyprowadził więźniów do przedpokoju, gdzie ich otoczyła straż.
Król opuścił salę senatu i udał się do swoich apartamentów, gdzie tej nocy jeszcze podpisał rozkaz aresztowania hetmana Paca.
Był to krok niebezpieczny, lecz nieodzowny.
— Wy albo ja! — mówił do siebie. — ale mam tu w ręku wasz wyrok! Przybyłem w samą porę, aby zniweczyć wasze plany. Wiedziałem dawno, że mnie nienawidzicie, ale dopiero teraz udało mi się dostać dowód waszej zdrady. Mieliście się za nietykalnych, ale niety-