Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/377

Ta strona została przepisana.
379
JAN III SOBIESKI.

Nie widział tego jednak, nie jadł i nie pił. Był tak wycieńczony, że potrzebował przedewszystkiem snu, długiego pokrzepiającego snu.
Być może, że Dorowski wróci jeszcze na czas z Warszawy i znajdzie go w swojej chacie.

91.
Jedwabny sznurek.

Niesłychana ambicya Kara Mustafy, pięcie się jego do najwyższej władzy, oddały go zupełnie, jak widzieliśmy, w ręce indyjskiego kapłana, owego strasznego człowieka, który wyzyskiwał tylko wezyra do swoich celów.
Gdy wywrócenie kaiku nie doprowadziła Mustafy do jego celu, Allaraba przybył do jego pałacu.
— Nie zwlekaj potężny i mądry baszo, — rzekł do wielkiego wezyra, który go przyjął we wspaniale przybranej komnacie, — stań na czele pułków. Śpieszę do ciebie, bo straszne niebezpieczeństwo wisi nad twoją głową, które możesz odwrócić opuszczając Stambuł na czele wojska i wyruszając w pochód.
Wiadomo ci, że pułki już po części opuściły Stambuł, kapłanie, — odpowiedział Kara Mustafa, — słudzy moi przygotowali już do drogi moje namioty, skarby i harem. Mogę w każdej chwili wyruszyć do pułków.
— Więc uczyń to wielki baszo! Stojąc na czele wojska staniesz się potężnym i nikt się nie poważy podnieść ręki na ciebie! Gdy będziesz na czele niezwalczonej armii i odniesiesz zwycięztwo, będziesz mógł zasiąść na tronie sułtana, gdyż pułki będą cię ubóstwiały, — mówił Allaraba dalej, — ja sam z mojemi namiotami towarzyszyć ci będę w, twoim zwycięzkim pochodzie, ażeby być zawsze blisko ciebie i módz odpowiadać na twe pytania.
— Pod Adryanopolem odbędę przegląd wojska, i spodziewam się zastać cię tam, kapłanie, — odpowiedział Kara Mustafa.
Tej samej nocy jeszcze z licznym orszakiem opuścił miasto, w towarzystwie długiego szeregu swych sług i niewolników, koni i lektyk, namiotów i kosztowności.
Był on tak dalece przekonany, że odniesie zwycięztwo, że lekceważył potęgę książąt chrześciańskich, z którymi stanąć miał do boju. W duchu chciwy Mustafa zagarniał już wszystkie skarby i bogactwa swych nieprzyjaciół i widział się wchodzącego w bramy Wiednia jako zwycięzca.
Sułtan Mohamed IV nakłoniony został przez swego wielkiego Wezyra do przedsięwzięcia tej wojny. Był to władca słaby, bez popędów wojowniczych, odany nad miarę zmysłowym uciechom i myśliwstwu i nie lubiany przez naród. Planowi Kara Mustafy strącenia go z tronu sprzyjały zatem okoliczności, byleby tylko stanął na czele wojowniczych janczarów. W tym celu starał on się pozyskać sułtana dla swoich wojowniczych planów, zapewniając go, że przez tę wojnę nietylko naród sobie pozyska, ale nadto uczonych w prawie, którzy mu byli niechętni, upokorzy, a janczarów, których się lękał, bo już kilku jego przeciwników z tronu strącili i zamordowali, będzie mógł rozwiązać lub zreorganizować.
Oprócz tego przedstawił mu Kara Mustafa, że z powodu wojny może rozpisać sursat, powszechny podatek pogłówny, który przyniesie niesłychane sumy.