Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/382

Ta strona została przepisana.
384
JAN III SOBIESKI.

scy znakomitsi obywatele ściągali do stolicy z wojskiem z powodu wojny.
Fatalny dokument i oświadczenie królewskie wywołały długą dyskusyę i jewną walkę w sejmie, w końcu jednak zgodzono się na potwierdzenie wyroku wydanego przez króla przeciw Połubińskiemu i Ostrogskiemu. Paca skazano na banicyę, a wojewodzinę Wasalską również na wygnanie z kraju.
Gdy Sobieskiemu oznajmiono o tej decyzyi, z nadmienieniem, że dla uniknięcia zgorszenia wyrok ma być wykonany w cichości, król oświadczył, że zgadza się na uchwałę sejmu.
Oznajmiono wyrok kanclerzowi i dwom skazanym.
Kanclerz tej samej nocy opuścił Warszawę i udał się na wygnanie.
Połubiński i Ostrogski oświadczyli że nie podlegają takim wyrokom i chcieliby widzieć kata, któryby się poważył go wykonać.
W tej samej chwili z poza urzędników ogłaszających wyrok, wystąpił czarno ubrany kat, którego ukazanie się przy blasku świec trzymanych przez służących, czyniło fatalne wrażenie.
Połubiński zadrżał i cofnął się o krok.
— Co znaczy ta komedya? — zapytał Ostrogski w największym gniewie.
— Wyrok zapadły zostanie wykonany tej nocy w zamkniętem podwórzu więziennem, — brzmiała odpowiedź.
— Nie macie do tego prawa, — protestował Ostrogski.
— Protestacye na nic się nie przydadzą! Wola króla potwierdzoną została przez sejm i wykonaną być musi!
— Więc wykonajcie wyrok na moim trupie! — zawołał Ostrogski.
I wydobywszy sztylet, który miał ukryty za zanadrzem, przeszył nim sobie pierś tak szybko, że nikt temu przeszkodzić nie mógł.
Gdy służba przypadła do niego, już nie żył.
— Biada mi! — zawołał Połubiński, — ja nie mam przy sobie sztyletu, ażeby postąpić tak samo!
Wszyscy przystąpili do leżącego na podłodze Ostrogskiego, nie można jednak było nic więcej uczynić, oprócz skontatowania śmierci, którą senator wołał sam sobie zadać, niż narazić się na hańbę.
Zawiadomo natychmiast księcia prymasa o tem, co zaszło i postanowiono, że zwłoki Ostrogskiego będą mimo to zaniesione na rusztowanie.
Wzniesiono szafot w podwórzu więziennem, do którego straż nikomu nie dozwalała przystępu.
Egzekucya miała się odbyć pod osłoną nocy.
Fatalne rusztowanie oświetlało kilka pochodni, które trzymali stojący dokoła halabardnicy.
Na rusztowaniu stał pień, a obok niego leżał wielki, błyszczący miecz.
W głębi na szafocie stały dwie proste, czarne trumny.
Nadaremnie krewni i przyjaciele obu skazanych starali się ocalić ich życie i wyjednać uwolnienie, nie uczyniono tego, pozwolono im tylko zabrać zwłoki zaraz po wykonaniu wyroku.
Król na godzinę przed egzekucyą opuścił Warszawę i udał się ze swym adjutantem Wychowskim do armii.
Gdy pomocnicy kata i służba przenieśli ciało księcia Ostrogskiego na rusztowanie, Połubiński w zwykłym orszaku skazanych na śmierć został wyprowadzony na podwórzec, który pochodnie trzymane przez halabardników oświecały ponurym blaskiem.
Noc jeszce była ciemna.