Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/391

Ta strona została przepisana.
393
JAN III SOBIESKI.

usłyszała tylko głos jego, gdy książę wprowadził ją do pokoju, w którym znajdował się Braila.
Sasa przystąpiła do niego. Chód jej i ruchy oznajmiły już lekarzowi, że jest zupełnie niewidomą.
— Odbyliśmy daleką podróż do pana, — rzekł książę do doktora, — sława pańska rozeszła się szeroko, pragniemy zasięgnąć pańskiej rady.
— Łaskawe słowa księcia pana są dla mnie bardzo pochlebne, — odpowiedział lekarz.
— Moja małżonka jest pozbawioną wzroku, — mówił książę dalej, — od pańskiej decyzyi wlać w nią nadzieję lub odjąć na zawsze!
— Co tylko jest w mocy ludzkiej uczynię, mości książę!
— Bądź pan pewny sowitego wynagrodzenia, — dodał książę, — jeżeli pan małżonce mojej wzrok przywrócisz, uczynię pana tak bogatym, że zazdrościć panu będą!
— Nie jestem w niedostatku, mości książę, więc i bez tego przyrzeczenia uczyniłbym to, com przyrzekł.
— Niech jednak słowa moje zachęcą pana do użycia całej pańskiej sztuki, aby pomódz mojej żonie.
— Czy wolno mi zobaczyć, mości książę? — zapytał lekarz.
— Chwila decydująca nadeszła! Oto jestem, — rzekła Sassa, podając lekarzowi rękę, — nie ukrywaj pan nic przedemną! Powiedz otwarcie co sądzisz! Wszystko przeniosę!
Braila zaprowadził Sassę do okna i obejrzał jej oczy.
Po dość długiem badaniu twarz jego przybrała wyraz bardzo poważny.
— Milczysz pan, — rzekła Sassa, — nie możesz mi zrobić żadnej nadziei? Powiedz otwarcie!
— Dam panu dziesięć beczek złota, jeżeli mi przyrzeczesz przywrócić wzrok mej małżonce! — zawołał książę wzruszony bolesnym głosem Sassy.
— Chociażby książę pan jeszcze więcej mi obiecał, nie mógłbym nic przyrzec, gdybym miał przekonanie, że sztuka moja nic tu nie pomoże, — odpowiedział Braila. — Wypadek księżnej pani jest nadzwyczaj rzadki! Nic dziś jeszcze przyrzec nie mogę! Jeżeli jednak księżna pani pozwoli, to mogę spróbować operacyi.
— Poddam się jej, jeżeli mój małżonek na to się zgodzi, — rzekła Sassa, — Czy masz pan nadzieję powodzenia? — zapytał książę niespokojnie, Braila wzruszył ramionami.
— Powtarzam księciu panu, że nie przyrzec nie mogę, — odpowiedział.
— Mimo to moja małżonka podda się operacyi, spodziewa się Dowiem po zręczności pańskiej dobrego skutku, jeżeli to zgoła jest możebne!
— Muszę położyć jeszcze jeden warunek mości książę, — rzekł doktor, — warunek, bez którego nie mógłbym się podjąć operacyi!
— Jakiż to warunek? — zawołał książę.
— Do operacyi potrzebne są pewne przygotowania, mości książę, — mówił Braila, — wymaga ona pewnych urządzeń, jakich w tym pałacu nie ma. Musiałaby zatem księżna pani udać się na kilka tygodni do mego domu, pod moją opiekę.
— Byłoby to niepokojącem i niedogodnem dla mej małżonki, — rzekł książę, — czy nie mógłbyś pan tu się urządzić, cobądźby to kosztować miało?
— Koszta nic tutaj nie stanowią, mości książę, ale niepodobna tu poczynić takich urządzeń, — rzekł Braila stanowczo, — nie mogę księciu panu wyli-