Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/392

Ta strona została przepisana.
394
JAN III SOBIESKI.

czać wszystkiego, bez czego obyć się nie jestem w stanie i nie mógłbym przedsięwziąć operacyi.
— Troskliwość mego małżonka idzie za daleko, — rzekła Sassa, — jeżeli mi zechce pozwolić, przeniosę się chętnie do domu pana.
— Do operacyi potrzeba ciemnego pokoju, do którego bardzo powoli będzie wpuszczanem światło, — mówił Braila dalej, — bo gdyby się operacya powiodła, nagle ujrzenie światła sprowadziłoby nową, już niepodobną do uleczenia ślepotę. Różne inne urządzenia mego domu czynią pobyt w nim księżnej pani niezbędnym!
— Ufam panu, — odrzekła Sassa, podając lekarzowi rękę, — naprawdaż mój małżonku, że mi na to pozwalasz?
— Skoro tak chcesz, niedh tak będzie! — oświadczył książę.
— Książę pan może być zupełnie spokojnym, — rzekł Braila, — przed rokiem arcyksiężna Leonora bawiła przeszło miesiąc w moim domu lecząc się na oczy. Udało mi się wyleczyć ją dopiero wtedy, gdy się zgodziła u mnie zamieszkać.
— Skoro to warunek konieczny,, poddaję mu się, — rzekł książę.
— Dzięki ci, mój małżonku! — rzekła wzruszonym głosem, — przeczucie mi mówi, że przy pomocy tego zacne lekarza powrócę do ciebie z odzyskanym wzrokiem.
— Czy moją małżonkę można będzie odwiedzać? — zapytał książę.
— Żałuję, mości książę, że nie mogę nato zewolić, — odrzekł doktór, — potrzebnym jest spokój bezwarunkowy.
— A zatem przez cały ten czas będę z tobą rozłączoną, mój małżonku? — szepnęła Sassa.
— Odstępuję od wszelkiej próby, mości książę, jeżeli którykolwiek z moich warunków nie może być spełniony, — rzekł doktór.
— Jesteś pan tak stanowczym w rozkazach? — zapytał książę zdziwiony.
— Ja nic nie rozkazuję mówię tylko co nakazuje konieczność! — odparł lekarz.
— Niech więc tak będzie! Pójdziemy za przykładem arcyksiężny i poddamy się. Użyj pan całej swej umiejętności i sztuki, — rzekł książę.
I zwróciwszy się do Sassy, dodał:
— Bądź zdrowa, Sasso! Rozstaję się z tobą na czas krótki, w nadziei, że cię ujrzę szczęśliwą! Powierzam panu mój najdroższy klejnot, — zwrócił się znowu do doktora, — wiem, że pan nie zawiedziesz mego zaufania, a co do wynagrodzenia, com przyrzekł, dotrzymam!

95.
Pośrednik.

Przed rozpoczynającą się wojną odbył cesarz przegląd swej armii pod Presburgiem w towarzystwie elektora bawarskiego i księcia lotaryngskiego.
Armia ta, łącznie z niewielkim oddziałem pomocniczym polskim, złożonym z sześciu tysięcy ludzi pod wodzą Lubomirskiego, liczyła na papierze siedmdziesiąt a w rzeczywistości zaledwie czterdzieści trzy tysiące ludzi. Lekceważono jeszcze ciągle potęgę turecką. Okazała się nadto potrzeba podzielenia armii i książę lotaryngski nie mógł się zdecydować na stawienie oporu nieprzyjacielowi w otwartem polu.
Zaniechawszy oblężenia Granu i Neuhauselu, musiał się obawiać, żeby nie został odcięty przez Tatarów, którzy pod dowództwem swojego chana bez