Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/399

Ta strona została przepisana.
401
JAN III SOBIESKI.

— Gdzież zastaniemy hetmana? — napytała Jagiellona.
— W ruinie klasztornej, niedaleko.
— Czy jest sam?
— Gdy mnie wzywał był sam. Teraz właśnie czeka na panią.
Jagiellona popędzała konia, któremu paź za miastem zdjął z kopyt szmaty. Pilno jej było ujrzeć wiernego wspólnika.
Paź jechał za nią o pół długości konia.
Ciemna noc okrywała pola ciągnące się dokoła, przez które prowadziła droga do odległego, opuszczonego klasztoru, gdzie miała nastąpić schadzka. Zimny wiatr powiewał okryciem i suknią wojewodziny.
Po upływie godziny przybyła z towarzyszem na miejsce.
Nagle ukazał się jeździec naprzeciw nich.
Paź spiął konia ostrogą i pospieszył naprzód.
— Kto jedzie? — zapytał, — hetman Pac?
— Sprowadziłeś swą panią, chłopcze? — zapytał jeździec.
— Tak jest, panie hetmanie, — odpowiedział paź.
Hetman Pac zeskoczył z konia i z głębokim ukłonem, rzuciwszy paziowi cugle, przystąpił do wojewodziny.
— Witam panią! rzekł, — oboje jesteśmy wolni! Jagiellona podała hetmanowi rękę i zsiadła z konia, oddawszy paziowi cugle, który w ten sposób prowadził trzy konie.
— Z pomocą twoją, hetmanie, udało mi się wydobyć z hańbiącego położenia, w jakiem mnie postawił Sobieski, — rzekła Jagiellona do sprzymierzeńca, — jakże się ma twój brat?
— Bawi za granicą, zostaje jednak ze mną w ciągłej korespondencyi, — odpowiedział Pac, prowadząc Jagiellonę ku zwaliskom.
Nagle Jagiellona zatrzymała się i wskazała z przestrachem na człowieka, który stał nieruchomo pod murem.
— Co to jest? — zapytała hetmana.
Człowiek ów zdawał się być ubranym w fez i bluzę. Głowę miał pochyloną. Wzrok jego badawczy zwróconym był na Jagiellonę.
Hetman Pac uśmiechnął się.
— Zbliż się chłopcze! — zawołał.
Postać poruszyła się.
— Czy nie poznajesz go, pani wojewodzino? — zapytał hetman wskazując na nadchodzącego, który pochylił się i skrzyżował ręce na piersiach.
— Jakto?.... czy się nie mylę? — zapytała Jagiellona, — wszak jesteś Timur, służący indyjskiego kapłana?
— Naszego sprzymierzeńca, pani wojewodzino, — dodał Pac, — to on przynosi nam wiadomość od swego pana.
Timur przystąpił do Jagiellony i hetmana.
— Kazałem mu czekać na panią, — mówił Pac dalej, — chce on nas zaprowadzić do miejsca, w którem zobaczymy się z jego panem!
— Mój pan przesyła pani pozdrowienie, — rzekł Timur do Jagiellony, — ma pani powierzyć ważną wiadomość i prosi, żeby pani ze mną się udała. Czeka panią jutro w nocy.
— Ponieważ i tak musimy oddalić się od Warszawy, — rzekła Jagiellona do Paca, sądzę zatem, że powinniśmy udać się za służącym Allaraby. Wiadomo ci zapewne, hetmanie, że jest on powiernikiem wielkiego wezyra Kara Mustafy.