Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/40

Ta strona została przepisana.
 42
JAN III SOBIESKI.

Sobieski czuwał jeszcze. Wstał, przywdział wierzchnią suknię, przystąpił do drzwi i otworzył je.
— Czy to ty, panie? — dał się słyszeć głos cichy.
— Sasso! tyś jeszcze tutaj? Sądziłem, żeś opuściła zamek, — odpowiedział Jan Sobieski.
— Cicho, panie! Na miłość boską, cicho! — szepnęła Sassa, wchodząc do pokoju Sobieskiego, do którego przedzierał się przez wysokie okno słaby blask księżyca.
— Jakże twoja rana, biedne dziewczę, — zapytał Jan.
— Panie, ja nie myślę o ranie, którą poniosłam, myślę tylko o niebezpieczeństwie zawieszonem nad twoją głową! Ulituj się opuść ten pokój! Przejdź: do innego!
— I dlatego w nocy przychodzisz, tutaj Sasso Gdzież, byłaś tak długo?
— Żona wojewody kazała mnie zamknąć — w lochach zamkowych, ale udało mi się wyjść stamtąd! Na pamięć twego, szlachetnego ojca, na świętą przy sięgę, którą złożyłeś w grobowcu krakowskim, zaklinam cię, panie, opuść na tę noc ten pokój!
— Uczynię zadość — twojej prośbie, Sasso, ażeby cię uspokoić.
— Dzięki ci za to postanowienie, panie! Ja pozostanę w tym pokoju, a ty przejdź do innego. Jest wiele wolnych pokoi w tym korytarzu.
Jan Sobieski wyszedł z Sassą z pokoju, którego drzwi zamknął i udał się do drzwi innej komnatyByła nie zajęta.
— Dobranoc, Sasso. zostanę tutaj, idź do pokoju, w którym byłem przedtem, ażebyś mogła dać wypoczynek twojej: ranie.
Sassa była szczęśliwa, że Jan Sobieski przeniósł się gdzieindziej. Powiedziała mu zcicha dobranoc i czekała, aż zamknie drzwi za sobą. Była pewną, że tam będzie mógł być bezpieczniejszym, ponieważ nikt nie wiedział, że się tam znajduje.
Chciała pozostać blizko niego i czu wać.
Wtem usłyszała, że ktoś wchodzi na schody.
Był to czerwony Sarafan. Poszedł on śladem ślepej niewolnicy i wszedł do pokoju, który był pierwotnie przeznaczonym dla Jana Sobieskiego. Zamknął ostrożnie drzwi za sobą i usiadł na podłodze na boku.
Sassa słyszała odgłos jego kroków, lecz nie dosłyszała, w któremu miejscu ucichły. Poczekała chwilę, następnie opuściła swoje miejsce i poszła ku schodom, przy których się schodziły wszystkie korytarze.
Wówczas doszedł do niej; odgłos drzwi po cichu otwieranych na dole. Po chwili znowu zapanowała cisza.
Sassa zaczęła na dół schodzić — po i schodach.
Gdy zeszła ma dół do wielkiego przedsionka, znowu otworzyły się jakieś drzwi.
Księżyc jasno oświetlał przedsionek, w którym znajdowało się kilką małych okiem ostrołukowych. Jakiś człowiek w czerwonej; koszuli czy bluzie wszedł otwierającemi się drzwiami do przedsionka.
Ślepa niewolnica nie mogła go widzieć, nie mogła poznać czarnobrodej twarzy wojewody, słyszała tylko że z któregoś pokoju ktoś wszedł to przedsionka i zatrzymał się nieporuszenie.
Blask księżyca doszedł jednak aż do niej i Michał Wassalski, który w czerwonej koszuli wyglądał przerażająco, spostrzegł ślepą niewolnicę.
Ta niespodziewana przeszkoda wściekłość obudziła w wojewodzie.