— Podaję się zupełnie woli pani wojewodziny, — odpowiedział Pac.
— Czy masz konia Timurze? — zapytała Jagiellona.
Służący Allaraby potakująco skinął głową.
— Tam w cieniu muru stoi mój koń, — odpowiedział.
— Więc jedzmy, — odrzekła Jagiellona, — nad ranem zatrzymamy się w jakiem małem miasteczku, ażeby się posilić i wypocząć.
Paź przyprowadził konie, Timur także przyprowadził swojego.
Wkrótce wszyscy pod przewodem Timura odjechali w stronę południowej granicy kraju.
Po kilkogodzinnej jeździe o wschodzie słońca przybyli do małego miasteczka. Tu w bliskości drogi była oberża, do której zajechali. Kazali sobie dać pokoje, a gospodarz zastawił im stół wszystkiem, co mógł znaleźć najlepszego.
Paź i Timur założywszy jeść koniom, pozostali w izbie szynkownej i posilali się także.
Po kilku godzinach wypoczynku pozostali w izbie szynkownej i posilali się także.
Po kilku godzinach wypoczynku podróżni puścili się w dalszą drogę i nad wieczorem przybyli nad granicę, gdzie droga wypadła brzegiem lasu ciągnącego się wzdłuż małej rzeczki.
Timur służył za przewodnika.
Niedaleko brzegu rzeki znajdowała się tam buda słomą pokryta, służąca za przytulisko dla pasterzy.
Ta buda była umówionem miejscem schadzki.
Gdy Timur ją spostrzegł, zbliżył się do wojewodziny i hetmana, zwracając na ten budynek ich uwagę.
— Jakto?... tam jest twój pan?... kapłan? — zapytała Jagiellona.
— Nie było odpowiedniego miejsca w bliskości, pani, — odpowiedział Timur, — czy mogę zawiadomić mego pana o przybyciu pani wojewodziny i pana hetmana?
— Idź i zawiadom, — rzekła Jagiellona.
Paź zeskoczył z konia i ujął za cugle konie wojewodziny i hetmana, który również zsiedli.
Timur pospieszył do poszytej słomą budy.
Zaraz potem wyszedł z niej Allaraba.
Noc była tak jasna, że można było widzieć dokładnie jego wysoką, biało przyodzianą postać. Miał on na głowie turban złotem przetykany.
Gdy spostrzegł wojewodzinę i jej towarzysza, przystąpił do nich w pełnej postawie.
Błogosławię godzinę, w której was widzę wolnych i ocalonych! — rzekł, — błogosławię miejsce, w którem jesteśmy wolni od zaczepek i prześladowań! Padliście ofiarą Jana Sobieskiego, ale powiadam wam, że godzina jego wybiła, jeżeli zepewnicie mi swą pomoc. Jan Sobieski ślepo rzuca się w przepaść! przepaści tej zginie, jeśli zachcecie!
— Miło nam słyszeć twoje słowa, kapłanie, — odpowiedziała Jagiellona, — znasz naszą nienawiść! Hetman Pac i ja przychodzimy do ciebie, ażeby cię ponownie o niej zepewnić.
— Hetman Pac ma wielu stronników w wojsku, szczególniej w litewskiem, — mówił Allaraba dalej, — byłoby korzystnem, gdyby użył swego wpływu nim pułki litewskie połączą się z koronnemi!
— Uczynię to, — odpowiedział Pac, — Sobieski bez tych pułków pójdzie na wojnę, i to się stanie jego zgubą!
Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/400
Ta strona została przepisana.
402
JAN III SOBIESKI.