— Hetman Pac? Czyż Litwinów nie ma z Sobieskim? — zapytał wielki wezyr.
— Nie ma, wielki wezyrze. Oddałam ci jeszcze inne usługi i gotową jestem do dalszych, — odpowiedziała Jagiellona, — środki moje są tak wielkie, jak moja nienawiść! Dlatego łączę się z tobą!
— Znajdziesz u mnie opiekę i nagrodę, pani. Jakiej żądasz nagrody?
— Żądam tylko głowy tego, którego nad wszystko nienawidzę!
— Pani wojewodzina mówi o głowie Sobieskiego, — dodał Allaraba.
— Dam ci ją, pani! Czyś nie widziała z tamtej wysokiej góry, przez którą przejeżdżałaś, wież Wiednia? Moje zastępy już otaczają stolicę cesarzów i nie wypuszczają z niej ani nie — wpuszczają do niej nikogo. Giaury udają, że chcą bronić fortyfikacyi, ale czyż sądzisz, że mi się oprą, że ich nie dosięgną moje działa? Jeśli się nie poddadzą, to zginą z głodu i pragnienia te psy chrześciańskie, a głowy ich przywódców każę zatknąć na tykach i przed bramami miasta wystawić, — mówił Kara Mustafa, którego rysy miały w tej chwili wyraz pospolitości i okrucieństwa, głowę zaś Sobieskiego przyrzekam tobie, możesz ją zabrać jako trofeum, gdy będziesz opuszczała mój obóz. Dni twego wroga są już policzone!
— Słuchaj mnie, wielki i potężny baszo, — rzekł kapłan indyjski, — ubiegłej nocy, byliśmy w drodze, zapytywałem gwiazd i otrzymałem bardzo ważną odpowiedź. Było w nich zapisane, że stanie się to, co w tej samej godzinie we śnie widziałeś. Czy pamiętasz co ci się śniło ubiegłej nocy, wielki i potężny baszo
Kara Mustafa zamyślił się przez chwilę.
— Tak jest, pamiętam. Był to szczególny sen! — odpowiedział. — W moich namiotach ujrzałem obok siebie węża i drzewo z trującemi owocami i kwiatami, zaś po za namiotem rósł wielki, napół zwiędły kwiat, który gdym się mu bliżej przyjrzał, miał na sobie pancerz i trzymał lancę. Pchnął mnie tą lancą i obudziłem się, zaledwie będąc w stanie oddychać.
— Strzeż się kobiety, która się do ciebie tajemnie zbliża, ona jest tym kwiatem, który widziałeś pod namiotem, wielki potężny baszo, — rzekł kapłan indyjski, — masz z sobą w namiotach żony i niewolnice, kto wie, czy która z nich dotknięta niełaską lub zazdrością, nie marzy o krwawym czynie. Ja pozostanę przy tobie, będę czuwał i czatował, a pani wojewodzina zajmie mój namiot, aby w nim mogła spocząć po długiej podróży.
— Spoczynek wygodny znajdziesz w moim obozie, pani, — rzekł wielki wezyr do Jagiellony, żadna potęga tego świata nie zdoła mojej armii pokonać. Moje niewolnice będą cię obsługiwały! Allaraba skłonił się wielkiemu wezyrowi, a następnie z Jagielloną wyszedł z namiotu wezyra, ażeby ją zaprowadzić do swojego, urządzonego również bardzo wspaniale.
Gdy Sobieski z nieliczną swą armią przekroczył Dunaj, postanowił czekać na książąt, mających przybyć ze swymi oddziałami, a zwłaszcza na