się, że czuje, iż ręka jego dotyka jej sukni, że dochodzi już do niej jego gorący oddech.
Niepodobna opisać trwogi biednej niewolnicy!
Tak, gdyby przynajmniej mogła mieć pewność, że jej ukochany pan, Jan Sobieski był bezpiecznym, gdyby ocalenie było już niewątpliwym!
Był on jednakże w zamku, a dopóki tam był, groziło mu niebezpieczeństwo!
Włosy Sassy rozpuściły się i powiewały miotane wiatrem nocnym. Drobne jej nóżki zaledwie dotykały zie mi. Wyglądała jak uchodzące zjawisko powietrzne.
Wojewoda wyciągnął rękę, ażeby pochwycić ją za włosy.
Sassa wymknęła mu się jednak raz jeszcze i pobiegła dalej, nie myśląc o tem, że w każdej chwili mogła jej się noga pośliznąć. Wyciągnęła wprawdzie ręce, lecz to nie mogło jej ochronić od niebezpieczeństwa.
Już wojewoda dotykał ręką jej sukni, już miał ją pochwycić i powalić na ziemię...
Nagle znikła Sassa tuż przed nim.
Michał Wassalski cofnął się.
Ślepa niewolnica z okropnym krzykiem wpadła w głębinę.
Po chwili zapanowała cisza.
Sassa zsunęła się na dół po stromej, kamienistej ścianie. Leżała na dolnem podwórzu nie poruszając się. Głęboka ciemność osłoniła ją, ponieważ blask księżyca nie mógł się przedrzeć przez korony dokoła stojących drzew...
Jan Sobieski uległ nareszcie prośbom ślepej niewolnicy, chociaż jeszczenie przypuszczał, żeby słowa Sassy były prawdziwe. Był przekonanym, że jej podejrzliwość posuwa się zadaleko.
Jakim sposobem Michał Wassalski, znany mu oddawna dostojnik, mógł by być mordercą jego ojca? Sassa zostawała pod wpływem wstrętu do Jagiellony i to jej nasuwało takie myśli. Jagiellona wszakże jakkolwiek dumna, jakkolwiek wyniosła względem służby, zdaniem Sobieskiego nie zasługiwała jednak na zdanie, jakie o niej miała Sassa.
— Uwolnię cię od słuchania jej rozkazów, biedne dziewczę, — mówił do siebie, wchodząc do innego pokoju i udając się na spoczynek, — nie jesteś przyzwyczajoną do tak wyniosłego traktowania i szkodaby cię było, żebyś się stać miała ofiarą czyich kaprysów! Zbyt pośpiesznie postąpiłem, żem cię darował, ale cóżbyś robiła w mojej służbie? Ja nie potrzebuję służącej, a na wojnę przecież wziąć cię nie mogę! Już na polowaniu trafiła cię ta nieszczęśliwa kula! Nie chciałbym cię wystawiać na większe jeszcze niebezpieczeństwo! Biedna dziewczyno, poszłaś za mną wbrew mojej woli i ciężko to przypłaciłaś! Chcesz mego dobra, jesteś mi wierną, ale zbyt jesteś podejrzliwą! Postaram się nakłonić wojewodzinę, żeby mi pozwoliła inaczej twój los zapewnić. Dobrej nocy majestatyczna pani Jagiellono! Dobrej nocy wierne, szlachetne dziewczę!
Jan Sobieski rzucił się na stojące w pokoju łóżko, ażeby po wypadkach dnia pokrzepić się snem orzeźwiającym.