Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/430

Ta strona została przepisana.
432
JAN III SOBIESKI.

nia czynu, który ją do obozu sprowadził.
Zająwszy miejsce, jako szyldwach, przed namiotem wielkiego wezyra, sułtanka spostrzegła, że wewnątrz namiotu znajdował się rodzaj przedsionka, przez który chcąc wejść do środka, przechodzić było potrzeba.
W tym przedsionku znajdowało się we dnie i w nocy pięciu czy sześciu od stóp do głów uzbrojonych żołnierzy gwardyi przybocznej, którym Kara Mustafa ufał zupełnie. Widzieli oni każdego kto wchodził.
Była to niespodziewana przeszkoda, o której sułtanka dowiadywała się dopiero teraz.
Nie odstraszyła jej to jednakże. Musiała dopiąć swego celu, chociażby miała przypłacić to życiem. Nie chciała przeżyć upadku i śmierci swego syna.
Udało się jej w godzinach wieczornych zauważyć, że Kara Mustafa, jeżeli nie znajdował się w namiocie kobiet, strzeżonym przez stu przeszło czarnych eunuchów, sypiał w tylnym przedziale swego namiotu, urządzonym z przepychem na sypialnię. Ściany tej części wyłożone były koztownemi dywanami i skórami, nie przedstawiały jednak silnego oporu, składały się bowiem jedynie z rozpiętych tkanin. Rozciąwszy ścianę w jednem miejscu, lub gdyby było można, wsunąwszy się pod nią od ziemi, można było bez przeszkody dostać się jej sypialni wielkiego wezyra.
Jedna tylko myśl zajmowała sułtankę nieustannie, gdy odbywała wartę przed namiotem. Miała za pasem doskonale wyostrzony długi nóż, który również jak wisząca przy boku krzywa szabla, stanowił uzbrojenie janczarów. Tym nożem podczas snu Mustafy mogła przeciąć ścianę i dostać się do jego sypialni.
Powoli ciemność i cisza obejmowała obóz. Masy wojska już poszły naprzód, ażeby jak najprędzej zbliżyć się pod Wiedeń.
Chwila oczekiwana niecierpliwie przez sułtankę Walidę zbliżała się. Niedługo już będzie mogła przystąpić do dzieła.
Nagle odsłoniła się kotara, zasłaniająca wejście do namiotu.
Ukazał się niewolnik wielkiego wezyra i trzymał uniesioną kotarę. Kara Mustafa wyszedł z namiotu i minął sułtankę tak szybko, że nie miała czasu zdecydować się na wykonanie zamiaru.
Wielki wezyr poszedł do namiotu swych żon. Spostrzegłszy go eunuchowie, padli na ziemię, prawie dotykając jej głowami.
Było to niespodziewane zniweczenie całego planu! Wielki wezyr mógł zostać całą noc w haremie, a nazajutrz wyruszyć w dalszy pochód.
Sułtance przyszło na myśl rzucić się za śmiertelnym wrogiem swego syna i przebić go z tyłu, ale pojęła, że zbliżyć się do niego w tej chwili nie byłoby podobna, był bowiem otoczony swemi niewolnikami i eunuchami, którzy nie daliby doń przystępu.
Wkrótce też wielki wezyr znikł w namiocie kobiet.
Sułtanka stała przez chwilę nieruchoma w ponurem zamyśleniu.
Czyżby miała stracić tę noc, gdy pomyślniejsza może się już nie zdarzy?
Do namiotu kobiet pod karą śmierci nie mógł wchodzić żaden mężczyzna.
Zamach taki przypłaciłaby życiem, nimby się mogła dostać do wielkiego wezyra.
Tymczasem noc zapadła. W namiotach było ciemno. Nic nie poruszało się dokoła.
Godziny upływały.