Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/439

Ta strona została przepisana.
441
JAN III SOBIESKI.

Księżyc oświecał jasno okolicę obozu, tak, że musiał dojrzeć szukaną postać.
Nagle spostrzegł w niejakiem oddaleniu jeźdźca, pędzącego galopem.
Kto był ten jeździec? Dokąd się udawał?
Czerwony Sarafan pochylił się na koniu, ażeby lepiej widzieć i puścił się w kierunku w którym widać było jeźdźca.
Powoli zbliżył się do niego i zdawała mu się, iż poznaje, że to mnich siedzi na koniu.
Szczególna ta pogoń ciągnęła się co raz dalej. Po niejakim czasie mnich przybył do kilku drzew i zatrzymał przy nich konia.
Zaledwie czerwony Sarafan spostrzegł, że mnich zsiadł przy drzewach, puścił się natychmiast do poblizkiego lasku i przywiązał konia.
Następnie manowcami udał się ku drzewom i spostrzegł tam mnicha.
Czerwony Sarafan miał się na baczności, ażeby go nie spostrzeżono i wyszukał sobie ustronne miejsce.
Zaledwie je znalazł, usłyszał wyraźnie, że kilku jeszcze jeźdźców zbliżyło się ku drzewom.
Rozmawiali oni z sobą. Czerwony Sarafan poznał w jednym z nich kancle rza Paca, a w drugim dowódcę wojsk litewskich.
Gdy obaj przybyli do drzew, pod któremi widocznie mieli schadzkę, przy stąpił do nich mnich i odrzucił kaptur.
Czerwony Sarafan ujrzał przy jasnym blasku księżyca głowę mnicha i przypomniały mu się natychmiast rysy hetmana polnego, Paca.
On to zatem był w kwaterze królew skiej! On przywdział maskę mnicha! Czerwony Sarafan nie mógł odrazu zrozumieć w jakim przebrany uczynił to zamiarze. Był jednak świadkiem następnej rozmowy.
Hetman polny, Michał Pac, postąpił naprzeciw przybyłym i pozdrowił ich.
— Przybyliśmy dowiedzieć się, czy ci się powiódł twój zamiar? — zapytał kanclerz Pac, — z niecierpliwością oczekiwaliśmy tej chwili.
— Wszystko jest w twoich rękach! — dodał dowódca Litwinów.
— Radbym wam dać dobrą wiadomość, — odpowiedział Michał Pac, — ale w nieszczęśliwej chwili przybyłem do obozu!
— Udało ci się dostać do namiotu? — zapytał kanclerz, zeskoczywszy z konia.
— Byłem w drewmianem domu, w którym jest kwatera króla... ale Sobieskiego tej właśnie nocy tam nie było, — odpowiedział Michał Pac, — dzięki memu przebraniu dostałem się bez przeszkody na miejsce, ale daremnie!
— Przekleństwo! Nie mogłeś zatem spełnić swego zamiaru?
— Może mi się uda tutaj go upolować! Gdy przystąpię do niego w tem przebraniu nie domyśli się niczego i będę mógł spełnić mój zamiar!
Trzej spiskowcy weszli pod drzewa.
— Czy nie wiesz, gdzie się udał? — zapytał kanclerz brata.
— Sądzę, że pojechał do miasteczka, w którem zjechało się pięciu książąt, ażeby postanowić nie łączyć się z nim, — odrzekł Pac, — jeżeli tak, to musi wracać tędy.
— I cóż zamierzasz zrobić hetmanie? — zapytał dowódca Litwinów.
— To ja ci mogę powiedzieć, — rzekł kanclerz, — nie potrzebuję o to pytać mego brata! Postanowił on raz pozbyć się tego człowieka, który przez nas dostał się na tron polski!