Strona:PL Jan III Sobieski król Polski czyli Ślepa niewolnica z Sziras.djvu/440

Ta strona została przepisana.
442
JAN III SOBIESKI.

Czerwony Sarafan słyszał w swojej kryjówce każde słowo. Wiedział teraz o co idzie i kto byli zebrani.
Dowódca Litwinów milczał.
— Trzymam cię za słowo! — mówił kanclerz Pac dalej, — ty jeden możesz wykonać wolę wszystkich! Gdy Jan Sobieski zostanie usunięty, szczęście uśmiechnie się na nowo! Czyż mamy patrzeć na to, jak on niweczy nasze prawa i podbija nas pod swe jarzmo? Czyż nie obalił najwyższej władzy w państwie? Czyliż nie oddał senatorów pod miecz katowski? Przekleństwo mu i śmierć! Jeżeli, ty nie masz odwagi zabić go, to ja jestem gotów wyzwać go w tem samotnem miejscu do walki, gdyż śmierć mu zaprzysiągłem.
Słowa brata czyniły widocznie wiel kie wrażenie na Michale Pacu.
— Pozostaw to mnie! — zawołał, wiesz, że go tak jak ty nienawidzę! I czyż nie ma pierwszego prawa do zgładzenia go? Na kogóż padł los, że ma go zabić?
— Na ciebie padł los, Michale.
— Więc mnie to pozostawcie! Tam tędy prowadzi droga, którą wracać będzie musiał. Tam pojadę naprzeciw niemu, jak tylko ukaże się w oddaleniu. Księżyc świeci jasno. Możemy go widzieć!
— Dobrze! Ty pierwszy masz prawo zabić go! Stanie się, jak sobie życzysz! — rzekł kanclerz, — my pozostaniemy tu wcieniu drzew, a ty tymczasem na drodze zrobisz swoje.
Michał Pac okrył się lepiej habitem, zaciągnął kaptur na głowę, dosiadł konia i odjechał ku drodze, którą Sobieski miał wracać.
Czerwony Sarafan słyszał rozmowę i przekonał się, że Sobieski wracając, narażony będzie.na okropne niebezpieczeństwo. A ten, który mu groził śmiercią, skrytobójca, który jechał naprzeciw niemu, był jednym z tych, którzy mu zawdzięczali swoje stanowiska. Czerwony Sarafan myśląc o tem, zgrzytnął zębami gniewnie.
Jan Sobieski zbliżał się, nie przeczuwając niczego i miał wpaść w ręce nędznego skrytobójcy, który nań czatował na drodze?
Nie! tego dopuścić nie było można! Pod wpływem tej myśli czerwony Sarafan instynktownie powziął postanowienie.
Zaledwie hetman polny Pac wyjechał konno z pod drzew, pod któremi pozostał kanclerz i dowódca Litwinów, czerwony Sarafan opuścił także swoje stanowisko i pochylony jak cień pospieszył za nim.
Postanowienie jego było stanowcze. Zamierzał wyrwać ofiarę z rąk rozbójnika.
Michał Pac przybył na drogę, którą król miał powracać w tej samej chwi li, gdy czerwony Sarafan dobiegł do innego miejsca tej drogi.
Dowódca Litwinów i kanclerz Pac stali pod drzewami w oddaleniu.
Nagle czerwony Sarafan z dobytą szablą rzucił się na mnicha, który siedział na koniu i ze zdziwieniem patrzył na napastnika.
— Giń zdrajco! — zawołał czerwony Sarafan, zadając straszne cięcie siedzącemu na koniu Pacowi.
— Biada mi... jestem zgubiony! — zawołał Pac i zachwiał się w siodle.
Nie był on w stanie bronić się przeciw nagłej napaści, gdyż czerwony Sarafan natychmiast drugiem cięciem ugodził go w głowę.
Rozległ się głuchy jęk... wyszedł on z piersi Michała Paca.
Hetman spadł z konia... chrapanie świadczyło, że konał.